Reklamacja Joycona od Nintendo Switch, czyli jak wygląda serwis sprzętu "wielkiego N" zakupionego w Polsce

  Wiedziałem, że w razie awarii  Nintendo nie posiada serwisu tu na miejscu w naszym kraju - usuwaniem usterek zajmuje się firma dystr...

 

Wiedziałem, że w razie awarii Nintendo nie posiada serwisu tu na miejscu w naszym kraju - usuwaniem usterek zajmuje się firma dystrybucyjna CQE. W przypadku wystąpienia problemów sprzęt jedzie więc za granicę do Czech. Kiedy upewniłem się, że niebieski Joycon ma na oko dwukrotnie mniejszy (w dodatku zanikający) zasięg niż czerwony postanowiłem oddać sprzęt na gwarancję. Nie wiedziałem co mnie czeka.
Zgodnie z mailem od firmy, w której zakupiłem Nintendo Switch na premierę (PowerPlay) naprawa tej usterki powinna zająć z reguły do 2 tygodni. "No nic, przemęczę się nawet 3 tygodnie byle sprzęt działał w końcu tak jak powinien" - pomyślałem. Spakowałem więc kontroler i 28 maja 2017 (piątek) kurier odebrał ode mnie paczkę.

Po upływie dwóch tygodni (12 czerwca 2017, poniedziałek) pomyślałem, że zapytam co się dzieje z moim Joyconem. Otrzymałem odpowiedź, że sprzęt dojedzie prawdopodobnie z dostawą gry Arms we środę i pracownik sklepu PowerPlay niezwłocznie się wtedy ze mną skontaktuje. Niestety nikt nie napisał ani nie zadzwonił, a ja cierpliwie czekałem dalej.


Po dokładnie miesiącu (23 czerwca 2017, piątek) lekko zniecierpliwiony wykonałem telefon do firmy PowerPlay. Podałem swoje nazwisko i pracownik zapewnił mnie, że sprzęt jest już u nich i będzie tego samego dnia wysłany. W poniedziałek niestety nie otrzymałem przesyłki, więc we wtorek zadzwoniłem, aby się dowiedzieć o co chodzi. Niestety w sklepie internetowym nikt nie odbierał (włączała się jedynie poczta głosowa), wybrałem więc numer sklepu stacjonarnego w Rybniku. Podałem swoje nazwisko i Pan poinformował mnie, że faktycznie mój Joycon czeka na wysłanie. Niestety nie było pod ręką osoby z uprawnieniami do zamówienia kuriera. Pracownik obiecał w każdym razie przekazać dla obsługi sklepu internetowego żeby się z tym pospieszyli. We środę nadal nie otrzymałem żadnej przesyłki, więc wieczorem zacząłem pisać niepochlebne (prawdziwe) opinie na profilu facebookowym firmy oraz opineo. Wysłałem też kolejnego maila do sklepu internetowego. Do tego czasu nikt się z firmy PowerPlay się ze mną z własnej woli nie skontaktował. 

Następnego dnia na skrzynce mailowej znalazłem odpowiedź następującej treści:


Takie zrządzenie losu, że dwie osoby z obsługi źle zrozumiały moje nazwisko, no cóż przynajmniej padło słowo "przepraszam". Ciekawsze jest jednak kilka zdań na temat tego jak wygląda obsługa serwisowa takich krajów jak Polska przez CQE. Przekazałem zapytanie na profilu dystrybutora, aby dowiedzieć się czy faktycznie tak jest.


Początkowo nic się nie dowiedziałem poza tym, że z powodu świetnej sprzedaży Nintendo Switch serwis w Czechach jest prawdziwie oblężony. Jednak po kilku godzinach otrzymałem jeszcze zapewnienie, że obsługa serwisowa w rzeczywistości nie wygląda tak jak opisuje to sklep PowerPlay.




No cóż, faktem jest że minął okrągły miesiąc i w zasadzie kolejny tydzień, a ja nadal pozostaję bez jednego kontrolera. Nie mogę sobie mobilnie i wygodnie pograć na Switchu którego mimo wszystko uważam za genialną konsolkę. Szkoda, że przykładowo w UK cała procedura serwisowa trwa 2-3 dni i można znowu cieszyć się sprzętem. Myślałem, że w związku ze świetną sprzedażą Nintendo Switch coś się u nas zmieni na lepsze - niestety w Polsce nadal obsługa gwarancyjna pozostawia bardzo wiele do życzenia. Nie będę komentował na blogu sklepu PowerPlay - znacie historię, więc sami oceńcie czy chcielibyście kiedyś tam kupić, a następnie serwisować np. Waszą konsolę. Nie wiem kto w rzeczywistości pisze prawdę w sprawie pakowania i wysyłek Joyconów, ale osoba z CQE poświęciła mi dzisiaj więcej czasu niż pracownicy sklepu PowerPlay w zasadzie od początku reklamacji. 

Sprawa pozostaje otwarta, więc na pewno po jakiś czasie zaktualizuję wpis...

AKTUALIZACJA 

Po półtoramiesięcznym oczekiwaniu okazało się, że mój Joycon został zagubiony przez CQE. Na szczęście już w przeciągu kilku dni otrzymałem fabrycznie nowego (wolnego od wad) Joycona z Czech wraz z przeprosinami. Mały plus należy się także dla sklepu PowerPlay za propozycję pożyczenia Joycona do czasu aż nie otrzymam własnego (szkoda, że tak późno). Ostatecznie wszystko dobrze się skończyło, choć nie da się ukryć, że trochę za długo to trwało.

1 komentarzy:

Electronic Entertainment Expo 2017 cz.3 - wrażenia z konferencji Nintendo

Konferencja Nintendo - wrażenia Wojtka Pokaz Nintendo zaczął się o 18. Wróciłem z pracy i włączyłem relację. Bez zbędnego gadania...


http://www.vooks.net/img/2017/05/e32017-1000x562.jpg

Konferencja Nintendo - wrażenia Wojtka

Pokaz Nintendo zaczął się o 18. Wróciłem z pracy i włączyłem relację. Bez zbędnego gadania przeszli do Xenoblade Chronicles 2. To mocna pozycja z bogatym światem, więc można spokojnie liczyć na porządną i dopracowaną grę. Jedyny mankament, a może dwa?

http://i.4cdn.org/v/1497430271074.jpg
Są prawdziwe?
Nie powiem, że nie lubię cycków bo to będzie kłamstwem, ale autorzy Xenoblade nie pierwszy raz pokazują, że to ich ulubiona cześć kobiecego ciała. Oglądając pokaz z rozgrywki, miałem tylko w głowie jedną myśl - oj Nintendo wy zboczuszki. Nasz miecz ubrany jest tylko w kawałek sznurka na tyłku i wielki stanik. Kto by nie chciał mieć takiego miecza? Główny bohater wygląda okropnie i czuję, że będzie zwykłym cielakiem / maminsynkiem. Niemniej, seria Xenoblade to jakość sama w sobie!

http://i.4cdn.org/v/1497430780062.jpg

Kolejna gra z Kirby, akurat tą serie traktuję jako gry, które potrafią przejść się same. Fajna zabawa w coopie, ale nie ma co traktować tego jako wyzwania. Potem był Pokken Tourmanent DX, zwykły port WiiU z dodatkowymi postaciami. Oczywiście mój faworyt, pokemon żyrandol! (Podobno twórcy poków, tworzą kompletnie nowe pokemony RPG na Switcha, ale poza słowami 0 screenów czy czegokolwiek).


Nagle na ekranie pojawiła się liczba 4, w głowie setki myśli, Pikmin 4, Mario 4, Kirby 4, padło na Metroid Prime 4! Dostaliśmy napis "Metroid Prime 4" i koniec! 

http://www.gaytimes.co.uk/wp-content/uploads/2017/06/Metroid-4.jpg

Gra z Yoshi. Udusiłbym go! Rozgrywka zbliżona do Kirbiego, kolorowa zabawa ze znajomymi w coopie. Potem pojawiła się Zelda Breath of The Wild, a razem z nią dwa DLC. Zestaw czapek i jakichś wyzwań, cena 20$. Nintendo bez przerywników pokazało kolejną grę, już wcześniej widzianą na konferencji Ubisoftu. Mario + Rabbitds: Kingdom Battle. Najbliższe skojarzenie? Seria XCOM, tylko bardziej kolorowa i ugrzeczniona. Potem pojawił się Rocket League na Switch, oczywiście nie mogło zabraknąć opcji założenia czapki Mario na samochód, zabijcie mnie...

https://cdn.vox-cdn.com/uploads/chorus_asset/file/8675033/NintendoSwitch_SuperMarioOdyssey_scrn17_E3_copy.jpg

Super Mario Odyssey, tym razem jako Mario mamy zarażoną czapkę, która zmienia każdego w wąsatego zombie. Nie no żartuję, czapka pozwala nam "wstępować" w ciała innych i przejmować nad nimi kontrolę. Po trailerze widać, że możliwości przejmowania będą ogromne. I koniec, to wszystko. Później Nintendo zaprosiło do swojego show Nintendo Treehouse w którym ujawniono dodatkowe gry na 3DS: Metroid: Samus Returns i Mario & Luigi Superstar Saga + Bowser's Minions. Niestety, ale żeby dotrwać do tych dwóch gier, musiałem wysiedzieć nudne pokazy, które momentami trwały nieskończoność. Fajnie, że Nintendo chce pokazać swoje gry w ruchu, ale mogli by to lepiej rozplanować. Oglądając Metroida na 3DS myślałem, że zaraz przejdą całą grę. Dziewczyna ją prezentująca nie dawała rady pokonać bossa i po trzecim podejściu dałem sobie spokój.

http://mms.businesswire.com/media/20170613006601/en/592607/5/3DS_Mario%26LuigiSuperstars%2BBowser%27sMinions_logo_01.jpg
Podsumowując, konferencja Nintendo trwała niecałe 30 minut, pokazano w niej tak naprawdę rzeczy o których wiedzieliśmy od dawna. Miłym zaskoczeniem była dłuższa prezentacja Super Mario Odyssey i prezentacja "jak to działa" no i fakt, że powstaje Metroid i Pokemony (Xenoblade, ahh ten miecz).  Dopiero w domku na drzewie, pokazano nowe gry na 3DS. Nie ukrywam, ucieszyłem się na myśl, że Nintendo nie planuje jeszcze uśpić 3DS'a i skupić się w 100% na Switchu. Szkoda, że nie zobaczyliśmy żadnych nowych IP.

Konferencja Nintendo - wrażenia Deathcoil'a

Z pokazem wielkiego "N" wiązałem duże nadzieje. Zewsząd spływają informacje, że Nintendo Switch sprzedaje się doskonale, liczyłem więc na sporo growego mięska dla mojej maszynki. Minutę przed 18:00 otworzyłem piwko, nałożyłem słuchawki na uszy i odpaliłem stream.


Xenoblade Chronicles 2 - ten tytuł zainteresował mnie od chwili gdy tylko został zapowiedziany, a tegoroczny pokaz w zasadzie utwierdził mnie w przekonaniu że warto go kupić. Po pierwsze piękny świat, w którym zieleń, pustynie i ośnieżone wzgórza mieszają się z futyrystycznymi statkami. Po drugie zróżnicowane postacie używające gigantyczych i efektownych broni. Po trzecie dynamiczne walki i rozmach starć. Mógłbym tak wymieniać bez końca. Jak tylko Nintendo zapowie edycję kolekcjonerską zaklepuję swój egzemplarz!

Dalej było słabiej... Bijatyka Pokken Tournament DX wydała się taka niemrawa. Poza tym pokazano dwie platformówki Kirby i Yoshi (ta druga z ciekawym patentem polegającym na odwracaniu planszy stronami). Ale ale... tego typu gier zawsze na konsolach Nintendo jest pod dostatkiem. Nie podjarałem się zapowiedziami typu "Pracujemy nad nowym RPG z Pokemonami" albo pokazanym logo Metroid Prime 4. Takie rzeczy można spokojnie ulokować poza oficjalną prezentacją tym bardziej, że nie było czego oglądać.


Odkryto trochę więcej kart z Super Mario Odyssey - najbardziej podobało mi się bogactwo scenerii i przejmowanie kontroli nad innymi postaciami przez Mario. Była też jakaś migawka ze Splatoona 2, którego zakup uzależniam jednak od decyzji reszty znajomych.

Ucieszył mnie widok Fire Emblem Warriors, bo od dłuższego czasu chodziło mi po głowie to uniwersum. Niestety mój entuzjazm skutecznie ostudziły oglądane po konferencji fragmenty rozgrywki. Koszenie legionów ciągle pojawiających się wrogów? Ciekawe po jakim czasie się znudzi...


DLC do notabene świetnej Zeldy: Breath of the Wild zupełnie do mnie nie trafiły. Daruję sobie płacenie niemałej kasy za przedmioty, wyższy poziom trudności czy nowe próby. Ktoś chyba kiepsko te elementy wycenił - lepiej tę stówkę dorzucić do innej pełnowartościowej gry. "Na deser" były jeszcze nowe figurki amiibo. Rozumiem, że kasa musi się zgadzać, ale naprawdę w trwającej zaledwie 25 minut prezentacji trzeba je koniecznie wcisnąć?

Po pokazie Japończyków spodziewałem się niespodzianek. Owszem były, tyle że niezbyt trafiły w mój gust i cóż... to nie taki kaliber jakiego się spodziewałem. Dobrze, że Nintendo otwiera się na tak masowe gry jak Fifa (choć nieco wykastrowana) czy Rocket League, bo to bez wątpienia przełoży sie na zwiększenie popularności konsoli. Ja natomiast nieco rozczarowany odkładam kasę na Xenoblade Chronicles 2.

0 komentarzy:

Electronic Entertainment Expo 2017 cz.2 - wrażenia z konferencji Sony

Konferencja Sony - okiem Wojtka Nastawiłem budzik na 2:55, otworzyłem oczy z jedną myślą w głowie: "co ja właściwie wyprawiam?...

https://www.psxhax.com/attachments/sony-playstation-e3-2017-media-showcase-press-conference-date-jpg.2477/
Konferencja Sony - okiem Wojtka

Nastawiłem budzik na 2:55, otworzyłem oczy z jedną myślą w głowie: "co ja właściwie wyprawiam?". Włączyłem laptop i odpaliłem konferencję. Na początku cisza, coś było nie tak z dźwiękiem. Siedzę zaspany i wkurzony, super Twich... Nocne pisanie z Deathcoilem i szybka rada "szukaj oficjalnego streamu Sony" była dobrą decyzją. 

https://i.ytimg.com/vi/dW-etEIgIiQ/maxresdefault.jpg

Zaczynamy! Dziwna hinduska muzyka i duży dodatek do Uncharted 4 - spoko, ale to już było na poprzednim E3. Kolejny dodatek, tym razem do Horizon Zero Down, nie moja bajka. 

http://nerdist.com/wp-content/uploads/2017/06/hzd.png

Lecimy dalej, Days Gone wygląda fajnie nie powiem, ale to już widzieliśmy rok temu. Shadow of the Colossus? Dziwna zagrywka od Sony, robić HD remaster, a teraz jeszcze remake. 

http://www.ppe.pl/upload/images/news/25/34/19/253419737.jpg

Monster Hunter na PS4! Rozpoznałem po pierwszych sekundach (jestem specjalistą). Już w tym momencie upewniłem się, że Sony ma moją kasę i zdecyduję się na zakup PS4. Potem były VR popierdółki, Marvel vs Crapcom - spoko, Dragon Ball Figter Z zniszczy ich. 


Nowy filmik z Kratosem, więcej mi nie trzeba. Potem były znowu jakieś pierdoły, a na deser człowiek pająk. Oj byłem bardzo sceptyczny, ale po chwili uśmiech od ucha do ucha. Nowy Spider-Man wygląda obłędnie, Insomniac wie co robi i kibicuje im w tym projekcie.

https://procrastinerddotcom.files.wordpress.com/2016/07/spiderman-insomniac.gif?w=482&h=271

Podsumowując, Sony zrobiło to prosto i bez zbędnego gadania. Niestety, oprócz bomby w postaci Monster Huntera, reszta była wiadoma od dawna. Fajnie, że pokazali rozgrywkę z tego i tamtego, jednak brakowało czegoś mocnego na zakończenie. Nie mniej, na ten moment była to najlepsza konferencja. Dużym plusem prezentacji niebieskich był fakt, że większość pokazanych gier jest ekskluzywna. Microsoft mógłby się czegoś od nich nauczyć. Zostało tylko Nintendo, które mam nadzieję nie podda się bez walki i strzeli niezapowiadanymi wcześniej grami.

Konferencja Sony - nieco zaspanymi oczami Deathcoil'a

Nie powiem, dobrą chwilę wahałem się czy aby na pewno warto wstać o tej 3:00 nad ranem.  Z jednej strony już dawno nie mam PlayStation 4, a z drugiej zawsze warto wiedzieć co dzieje się na nie tak znowu obcym podwórku. Jasne, niby można obejrzeć retransmisję ale to już nie to samo - takie święto graczy nie zdarza się codziennie. Nastawiłem więc budzik na 2:50 i pięć minut później miałem już gotowy zestaw do oglądania w postaci laptopa i słuchawek, tak aby nie przeszkadzać reszcie domowników.

Na rozgrzewkę Sony pokazało dwa dodatki: Uncharted: The Lost Legacy i Horizon Zero Dawn: The Frozen Wilds. Niby było widowiskowo, ale nie takich rzeczy oczekiwałem. 


Moje oczy otworzyły się za to na dobre przy pokazie Days Gone. Przesiąknięty akcją obraz ukazywał przejazd głównego bohatera motocyklem i ucieczkę przed dzikimi zwierzętami, a następnie próbę odbicia zakładnika z obozu najemników. Świetnym patentem było uwolnienie zombiaków, aby szturmowały obóz wroga. Skradanie się i elementy zaskoczenia przywoływały skojarzenia z The Last of Us. Ciekawe jaką historię kryje postać, której wizerunek przypomina typowego Harleyowca. Wszechobecny brud, mroczny klimat i świetna, płynna animacja - ta gra na pewno nie przepadnie w gąszczu innych tytułów.


Sony nie byłoby sobą, gdyby nie zaprezentowało przy okazji jakiegoś odgrzewanego kotleta. Tym razem padło na Shadow of the Colossus. Nie wiadomo czy będzie to zwykły remaster czy też remake. Ciężko to wywnioskować, bo pokazano głównie postać biegającą między ogromnymi konstruktami.

W następnej kolejności zobaczyłem bohatera z ogromnym mieczem na plecach. Czy to Cloud z Final Fantasy? "Nie, to Monster Hunter World na PlayStation 4 !!!" - wyprowadził mnie z błędu Wojtek. Pokazano  fragment wspinaczki i walki z dinozaurami. Grafika wygląda bardziej niż przyzwoicie, ale sama rozgrywka mnie nie porwała. 

Dalej były: Marvel vs Capcom Infinite, który mnie specjalnie nie oczarował, obojętny tasiemiec Call of Duty:WWII (tak wiem, II wojna światowa) i podrasowany staruszek Skyrim wraz z woreczkiem innych gier na VR. Wirtualna rzeczywistość w wydaniu na PlayStation 4 powoduje u mnie zawroty głowy, więc prezentacje obejrzałem tylko z czystej ciekawości - przy okazji śmiejąc się z wędkowania (WTF?!) w Final Fantasy XV.


God of War i Kratos to klasa sama w sobie, choć muszę przyznać że zapowiedź pokazana na poprzednich targach obudziła we mnie znacznie więcej emocji. Tym razem postawiono na brutalną akcję, więcej sieczki oraz ogromną gadzinę na koniec. Z pewnością będzie czego zazdrościć posiadaczom PS4.


W Detroit: Become Human zainteresowała mnie natomiast historia Marcusa próbującego uwolnić kolejne androidy z pomieszczeń przypominających sklepowe witryny. Później jest jeszcze przemowa głównego bohatera do cyborgów, które wyglądają zupełnie jak ludzie - tak jakby chciał pomóc im w uzyskaniu (bądź odzyskaniu) własnej tożsamości. Fabuła naprawdę mnie zaintrygowała.


Nigdy nie byłem jakimś wielkim fanem Człowieka Pająka, więc i bez szczególnej ekscytacji przyjąłem nowego Spider-Mana. Mimo wszystko przyznaję, że grafika wygląda tu bardzo dobrze, a w zapowiedzi akcja wprost wylewała się z ekranu. Używanie pajęczyn do walki i manipulowania elementami otoczenia, spowalnianie czasu, ogromne miasto i pościg za helikopterem - to wszystko może się podobać. Niepokoi mnie natomiast ilość skryptów i sekwencji QTE. Ciekawe na ile swobody pozwoli ostatecznie sama gra.

Prezentacja Sony trwała równą godzinę, z czego samo gadanie nie zajęło nawet 10 minut. Czas upłynął mi bardzo szybko i nie mogłem uwierzyć że to już koniec. Warto było wstać, żeby zobaczyć w końcu soczyste gry, a także poczytać wiadomości od Wojtka, który na wieść o nowym Monsterze i Spider-Manie cieszył się jak dziecko. Dla takich chwil warto śledzić E3 na żywo. Zdziwił mnie trochę brak jakichkolwiek zajawek z Gran Turismo Sport (zdążą na obecną generację?) czy The Last of Us 2, ale taką strategię akurat obrało Sony. Japończycy nie zawiedli, a ja z wypiekami na twarzy czekam jeszcze na dzisiejsze popołudnie z Nintendo

0 komentarzy:

Electronic Entertainment Expo 2017 cz.1 - wrażenia z konferencji Microsoftu

W tym roku korzystając z okazji że E3  właśnie się rozkręca zrobimy z Wojtkiem mały test weryfikujący nasze oczekiwania. Postanowiliśmy, że...

W tym roku korzystając z okazji że E3 właśnie się rozkręca zrobimy z Wojtkiem mały test weryfikujący nasze oczekiwania. Postanowiliśmy, że obejrzymy konferencje Microsoftu, Sony oraz Nintendo i następnie każdy z nas doda własne przemyślenia w notce na blogu. Ponieważ impreza "zielonych" już za nami pozwólcie, że podzielimy się z Wami kilkoma wrażeniami z tego co dane nam było zobaczyć wczoraj o 23:00.

Konferencja Microsoftu - okiem Deathcoil'a

Projekt Scorpio, czyli Xbox One X


Naturalnie sporą część konferencji Microsoft poświęcił swojej ulepszonej konsoli - wszak nie wkraczamy jeszcze w nową generację. Nie kręcą mnie podzespoły: procesor, ilość pamięci ram i teraflopy więc nie będę ich tutaj przytaczał. Wystarczy, że zgromadzeni na imprezie fani wyraźnie podekscytowani nagradzali każdą recytowaną linijkę specyfikacji brawami. Wygląd Xbox One X można określić jednym wyrazem - minimalistyczny. Ot, kawałek zgrabnej bryły; z jednej strony nie ma do czego się przyczepić, ale z drugiej sprzęt absolutnie nie sprawia wrażenia najpotężniejszej konsoli jaką dotychczas stworzono. Na każdym kroku podkreślano 4K i stałe 60 klatek w pojedynczych tytułach, ale o tym było wiadomo już wcześniej. Xbox One X jest mniejszy od Xbox One S co jest miłą niespodzianką. Cena? 499 dolarów. Nie wiem czy to dużo, mało czy w sam raz bo bardziej interesowało mnie co będzie na tym sprzęcie hulało. Premiera 7 listopada, 2017.

Ekskluzywne tytuły 4K


Microsoft prezentację własnych gier zaczął z grubej rury; z Porsche 911 GT2 RS i Forzą Motorsport 7 na scenie. To bez wątpienia kolejne dzieło sztuki Turn10 i nieosiągalny dla innych wzór tego jak powinny wyglądać współczesne wyścigi na konsolach. Dubaj w 4K i stałych 60 klatkach animacji wyglądał naprawdę nieziemsko. Auta śmigające z prędkością światła, oświetlenie i dynamicznie zmieniające się warunki pogodowe zrobiły na mnie ogromne wrażenie.

Jeśli chodzi o pierwszoligowe tytuły na wyłączność to właściwie można by było na tym można poprzestać. Pokazano co prawda jeszcze:

- Super Lucky's Tale - platformówka z liskiem w roli głównej. Pokazano fragment rozgrywki, gdzie główny bohater przemierza kolejne krainy, zbiera pierścienie (ala Sonic) i używa swoich zdolności. Kolorowo i z humorem, ale czy ma zadatki na hit?


- State of Decay 2 - mój osobisty, murowany kandydat do największej porażki targów. Niestety, czasem zombiaki, strzelby i wybuchy nie gwarantują sukcesu, zwłaszcza gdy wykonanie techniczne leży. Tak sztucznej walki nie widziałem już dawno. Zastanawiałem się czy pokazana dziewczyna chce się naprawdę uratować czy jednak rozśmieszyć albo uśpić zombie swoją pokracznością? Jak się okazało kobitka ma jeszcze jedną wyjątkową zdolność - często mówi w ogóle nie ruszając ustami, a nawet całą twarzą. Wiecie co? Osobiście wstydziłbym pokazywać coś takiego na E3.

- Sea of Thieves - życie piratów ukazane w kreskówkowej oprawie. Co prawda sam początek na statku pełen gadaniny mnie znużył, natomiast samo eksplorowanie jaskini na egzotycznej wyspie i szukanie skarbu (oczywiście z użyciem mapy) wydało się całkiem wciągające. Mało dynamiczne walki - zdecydowanie NIE. Humor i wystrzeliwanie się z armaty na pokład wroga - jak najbardziej TAK!


- Crackdown 3 - średnio śmieszny, czarnoskóry człowiek zaprasza mnie do rzucenia się w wir walki. Oprawa rodem tytułów tak na oko ze dwie generacje wstecz? Nie dzięki stary, to nie moja bajka. 

W moich oczach Microsoft swoim pokazem pogrzebał szanse na nawiązanie jakiejkolwiek walki z Sony. Daruję sobie rozpisywanie się o sieciowych strzelankach, indykach czy odpicowanym Minecrafcie. Poza Forzą Motorsport 7, którą wyjdzie również na zwykłego Xboxa One "zieloni" nie pokazali  absolutnie niczego czym mogliby mnie zachęcić do przesiadki na Xbox One X. Można pokazać wypasiony sprzęt bez gier? No jasne, że można. Na otarcie łez pozostaje jeszcze zapowiedź kompatybilności wstecznej z pierwszym Xboxem, ale to tylko jedna z funkcji, która choć przydatna ewidentnie jest czynnikiem decydującym o zakupie nowej konsoli. No cóż, szkoda. Chciałbym jeszcze wyróżnić trzy tytuły, które choć nie są na wyłączność maszynki Microsoftu to mimo wszystko nie pozwoliły mi zasnąć podczas konferencji.

Gry multiplatformowe 

- Metro Exodus - pełne pajęczyn i ludzkich ciał bunkry, naładowana strzelba, atakujące z kilku stron zmutowane małpy, uczucie kiedy w końcu wychodzisz na zewnątrz po to żeby zdjąć maskę i znowu uciekać przed kolejną zmutowaną kreaturą. Trochę martwi mnie oskryptowana rozgrywka, jednak mimo wszystko w wielu momentach gra potrafiła mnie zachwycić. Ten cięzki klimat i pociąg pod koniec... zagrałbym.


- Anthem BioWare chwilowo porzuciło gatunek RPG i próbuje swoich sił w futurystycznej grze akcji. Wcale nie mam im tego za złe, bo wycieczka do ogromnej dżungli była jednym z jaśniejszych punktów wieczoru. Z chęcią sam skonfigurowałbym własny kombinezon; wyposażyłbym go w broń rozpryskową albo snajperkę i ruszył prosto przed siebie na podbój pięknego świata.

- Ori and the Will of Wisps - urzekła mnie muzyka zagrana na fortepianie, świetnie wplatająca się w prezentację i mistyczny las pełen różnorodnych stworzeń. Mimo, że nie grałem w pierwszą część Ori nie mogłem oprzeć się wrażeniu że ten tytuł ma w sobie coś wyjątkowego,

To wszytko co w zasadzie chciałem napisać o pokazie Microsoftu. Teraz czekam na ruch Sony.

Konferencja Microsoftu - okiem Wojtka

Wiedziałem, ze Microsoft musi walić z grubych armat, albo ta generacja będzie dla nich stracona. Wziąłem 2 piwka i zasiadłem przed TV. Zaczęło się od prezentacji Skorpiona (myślałem, ze to S'ka w nowym kolorze); dane techniczne, jakieś chłodzenie i teraflopowe dyrdymały NUUUDA. 4K nowym sloganem zielonych. Lecimy dalej; pokaz Forzy 7 - dziewczyny chyba swoje kwestie wkuwały na pamięć moment przed prezentacja bo dawno nie widziałem żeby ktoś tak sztywno się przedstawiał.


Dalej jest już tylko średnio, multiplaformowe gry, mulitplayer, 4k, minecraft 4k. Wszystko w 4k u nas na skorpionie! Kłujący w oczy napis pojawiający się przy prawie każdej grze "Exclusive Launch" lub "Xbox/Win10". To ex na Xboxa czy nie? Potem byl crapdown 3 i state of decay 2,  oj Phil biedaku... Słowo exclusive padło chyba tylko przy Forzie. Nie ukrywam: nowe Metro, Assassins Creed wyglądają spoko, ale jak pomyślę, że pojawią się na ps4 i PC, to ani to grzeje, ani ziębi. Fajnym smaczkiem jest podwójna kompatybilność, teraz będzie można grać w gry z pierwszego Xboxa. Niby spoko, ale przykre było gdy ludzie najgłośniej cieszyli się podczas tego ogłoszenia. 


Podsumowując, Xbox razem z Microsoftem upewnili mnie, że nie jestem ich klientem, a gry oferowane przez nich kompletnie nie trafiają do mnie. Wszystko co widziałem na ich pokazie było grami multiplatformowymi. Jak dla mnie, Xbox kolejny raz zaliczył mocną wtopę. Nie pokazali żadnej ekskluzywnej gry na swój sprzęt, która by mogła wzbudzić jakieś uczucie zazdrości lub chęci posiadania ich konsoli.


Osobiście najfajniejsza gra pokazana przez nich to Dragon Ball Figter Z, powrót do korzeni i arcade'owa napierdzielanka rodem z automatów! Pierwsza myśl? Ukochany Mugen 2 z PC! Na takiego Dragon Balla czekałem wiele lat. Do interesujących gier mogę jeszcze dorzucić The Last Night.

Mam nadzieję, że Nintendo wyskoczy z czymś mocnym, a Sony tylko ładnie domknie te całe targi.

0 komentarzy:

Godzilla - Save The Earth PS2

Godzilla, niekwestionowany król potworów, przerośnięta jaszczurka czy siejący zniszczenie kataklizm. Japończycy to odważny naród, jednak...


Godzilla, niekwestionowany król potworów, przerośnięta jaszczurka czy siejący zniszczenie kataklizm. Japończycy to odważny naród, jednak na widok Godzilli spieprzają w popłochu i trudno się im dziwić na widok takiego monstrum. Samych gier z tą bestią jest mnóstwo, ale nie ma co się oszukiwać większość z nich jest co najwyżej przeciętna. Na szczęście w ręce wpadła mi jedna z lepszych gier z gadziną w roli głównej. Godzilla Save The Earth z 2004 roku jest bijatyką, w której wcielamy się w Godzillę i inne licencjonowane potwory od Japońskiego studia fimowego Toho. Czy może być coś fajniejszego niż wcielenie się w tą legendarną bestię i skopanie tyłków innym potworom?


Fabuła w grze jest prosta. Ziemia zostaje zaatakowana przez obcą rasę Vortaak, która 2 lata temu najechała nasza planetę. Wtedy owi kosmici przejęli kontrolę nad gigantycznymi potworami i rozkazali im siać zniszczenie. Na szczęście jeden z nich uwolnił się z pod ciemięży (ciekawe który hmm?) i uratował nasz niebieski glob. Wracając, Vortaak-owie ponownie wrócili, tym razem z nowym planem. Kosmici odkryli, że ludzkość zdobyła DNA Godzilla (G-Cells) i chcą je wykraść do stworzenia swoich własnych "ulepszonych" potworów. Jak to się kończy? To już musicie zobaczyć sami. Oczywiście opisana przeze mnie fabuła jest mocno rozbudowana, ponieważ w grze nie wszystko jest tak jasno przedstawione, a parę szczegółów wyczytałem z internetu. Nie mniej łatwo się domyślić i wyobrazić co się dzieje pomiędzy pojedynkami.


Sama rozgrywka jest dynamiczna jak na tak duże bestie. Z głównego panelu wybieramy opcje Action, na start mamy 6 potworów i tyle. Wciskam dalej i już jesteśmy na arenie gotowi do walki. Narrator przedstawia dwa potwory i walczymy! Każdy z olbrzymów ma swój własny styl, chwyty oraz furię (rage attack). Areny to w większości znane duże metropolie, które są niszczone podczas starć. Bez problemu wyrwiemy blok i ciśniemy nim w przeciwnika, który padając zniszczy kolejne. Akcja żywcem z filmów o potworach! Kiedy skopiemy tyłek naszemu przeciwnikowi, wczytuje się kolejny pojedynek i tak aż do finałowej walki. Żeby gra nie była zbyt powtarzalna, twórcy dodali specjalne zadania. Tutaj w zależności, którym monstrum zdecydujemy się grać dodatkowe wyzwania mogą się różnić, np. Godzillą będzie to niszczenie miasta na czas lub strzelanie radioaktywnym oddechem w nadlatujące statki ufo. Dodatkowo, podczas pojedynków na mapie pojawiają się rożne "znajdźki", które wynagradzają nas lepszym wynikiem na koniec walki i nie tylko. Areny prezentują się naprawdę fajnie, po mieście poruszają się auta i widać uciekających cywilów. Klimatu pojedynkom między potworami nadaje fakt ingerencji wojska, co chwilę widzimy malutkie helikoptery czy czołgi strzelające do nas lub przeciwnika.


Po ukończeniu kampanii wybranym "wojownikiem" otrzymamy kasę. Za nią możemy kupić paczkę nowych potworów, odblokować jakąś arenę i parę innych rzeczy. Godzilla Save the Earth poza obijaniem gęby oferuje także inne rodzaje zabawy. Do naszej dyspozycji oddano:
Action - tryb kampanii
Versus - opcja dla dwóch graczy lub 1 vs COM
Melee -  udział w zabawie może wziąć do 4 osób naraz, totalna rozwałka!
Survival - musimy przetrwać 15 minut najazdów innych potworów.
Challenges - zestaw wyzwań dla pojedynczego gracza, niektóre są naprawdę zakręcone!

Podsumowując, choć Godzilla Save The Earth przeszła bez echa, a oceny wskazują na co najwyżej przeciętną grę, ja bawiłem się świetnie. Dużą zasługę odgrywa tutaj udźwiękowienie, wszystkie potwory maja swoje oryginalne odgłosy, ryki itd. Niby niepozorny dodatek, a potrafi stworzyć nastrój rodem z filmów Japońskiego studia Toho. Wreszcie to ja mam szanse pokierowania Godzillą i zobaczyć jak to jest być królem potworów. Szansa wcielenia się w najbardziej znaną jaszczurkę świata i możliwość skopania King Ghidory lub Mecha Godzilli daje tyle satysfakcji! Oczywiście gra posiada wady, jednak dla fana olbrzymich potworów i luźnej bijatyki jest to pozycja obowiązkowa. Dodatkowo może zachęcić możliwość walki do 4 osób naraz. Czy może być coś przyjemniejszego niż wyrwanie paru budynków i ciskanie nimi w znajomych? Polecam i lecę!



0 komentarzy: