Tibia nostalgiczny powrót po latach

Jakoś w czerwcu tego roku rozmawiałem ze znajomymi o grach. Temat zszedł szybko na klasyki z dzieciństwa, pośród wielu tytułów padła też...


Jakoś w czerwcu tego roku rozmawiałem ze znajomymi o grach. Temat zszedł szybko na klasyki z dzieciństwa, pośród wielu tytułów padła też Tibia. Przez chwilę czuć było jakąś niepewność w atmosferze - czy Cię wyśmieją czy nie. Okazało się jednak, że wszyscy w to grali i dobrze wspominają tamte czasy. Od tego momentu minęło trochę, a ja wciąż w głowie gdzieś miałem tą starą grę. I wiecie co? Zainstalowałem klienta, stworzyłem postać i zacząłem grać! Ostatni raz byłem tutaj w okolicach gimnazjum, więc uwierzcie mi - zmieniło się i to sporo.

Tym razem miałem coś na co nie mogłem sobie pozwolić te 15 lat temu - pieniądze! Tak, zgadza się, kiedyś grałem tylko na tzw FACC czyli darmowe konto, które jest dostępne dla każdego. Niestety, ma to też swoje ograniczenia w postaci dostępu do wielu lokacji, zadań czy zaklęć. Tym razem nic mnie nie ograniczało, a wersja próbna za 10 zł to żaden wydatek. Uzbrojony w konto PACC mogłem eksplorować świat Tibii od nowa. No dobra, ale co robić w tej grze, bo jak w każdym MMORPG pewnie można grać bez końca? Postanowiłem wyznaczyć sobie jakiś cel, aby wiedzieć kiedy będę mógł skończyć swoją przygodę. W przeszłości udawało mi się co najwyżej zabić smoka, a poziom mojej postaci nie przekroczył nigdy numeru 60. Decyzja zapadła, moją ostateczną misją będzie zabicie Demona. Nie brzmi zbyt imponująco prawda? Spokojnie, dla osób nie zorientowanych Demony to jedne z najstarszych i najsilniejszych potworów jakie możemy spotkać w grze. Poprzeczka została ustawiona dość wysoko, a dzięki temu miałem pewność, że wykonam po drodze sporo zadań i zdobędę też przedmioty o których kiedyś mogłem tylko marzyć.

Chociaż oprawa wizualna nie zmieniła się tak mocno odkąd ją pamiętałem to wciąż nie wygląda źle. Sprity postaci czy potworków są wykonane z dbałością i tą Tibijską kreską, która nadaje całej grze wyjątkowy, nie spotykany nigdzie indziej klimat (przynajmniej ja nie widziałem). Oczywiście większość z nich została odświeżona i usprawniona nowymi animacjami. No dobra, przejdźmy do samej rozgrywki.
Demon w grze

Mój nowy początek okazał się bardziej przyjazny; gra otrzymała prawdziwy samouczek, który pokazuje nam podstawy sterowania, walki czy nawet komunikowania się z NPC-ami. Oczywiście pierwsze 8 poziomów wbijamy na odseparowanej wyspie dla świeżaków. W tym czasie możemy przełączać klasy postaci - to daje nam możliwość liźnięcia każdej z nich i zdecydowanie się na to kim byśmy chcieli grać przez resztę naszej przygody. Zdecydowałem się na granie Paladynem - czemu taka postać? Ponieważ spodziewałem się, że raczej nie znajdę chętnych wśród znajomych, którzy by chcieli do mnie dołączyć. Nie oszukujmy się, ta gra potrafi budzić skrajne emocje, a dzielenie się z kimś informacją, że gram w Tibie może być odebrane negatywnie - hej, ale to przecież tylko gra, prawda? 

Samo okno z grą również przeszło wiele zmian. Znajdziemy na nim nasz pasek życia, many czy doświadczenia, ale oprócz tego są klawisze skrótowe umożliwiające nam przypisanie zaklęć czy przedmiotów. Używanie liny czy łopaty nigdy nie było tak wygodne!


Nie ukrywam, od pierwszych chwil sięgałem po wszelkiego rodzaju poradniki. Gdzie chodzić na polowania, jakie bronie używać i co po prostu mi się opłaca. To wciąż gra MMORPG, a w nich można szybko się zgubić jeżeli nie pójdziemy tam gdzie trzeba. Pierwsze poziomy zawsze są nudne, ale z każdym nowym nabytym numerkiem, moja postać po prostu stawała się lepsza, a to dawało mi możliwość zdobywania doświadczenia na coraz lepszych potworach. No dobra, wszystko jest fajnie, ale nie będę przecież bić potworów jak głupi, aż osiągnę odpowiedni poziom pozwalający mi na walkę z Demonami. Pora zrobić jakieś zadania!

Wiecie co, do tej pory nie mogę uwierzyć, że grając te 15 lat temu (może i więcej, nie pamiętam) nigdy nie skupiałem się na zadaniach, a tym bardziej na ich fabule. I szczerze, jest mi trochę głupio bo mimo, że Tibia swoją prostą oprawą wizualną może wydawać się grą niezbyt rozbudowaną to po lekkim zagłębieniu się, można odkryć jej potencjał. Dam tutaj prosty przykład zadań jakie otrzymałem od NPC-ów. Pewna dama żaliła mi się, że zgubiła swój pierścionek. Po krótkim wyjaśnieniu okazało się, że ów ozdoba została skradziona przez papugę, która poniosła go na wzgórza znajdujące się niedaleko za miastem. Dodatkowo doradziła mi, że ptaszysko pewnie siedzi gdzieś na drzewie, więc jakieś GRABIE mogą być użyteczne. Poszedłem do sklepu, kupiłem grabie i wyruszyłem na przygodę. Wspinając się na co raz wyższe obszary góry, natrafiłem na opisaną papugę. Kliknąłem na grabie i wskazałem drzewo na których chce je użyć. Po sekundzie moja księga zadań została zaktualizowana, a pierścień był już bezpieczny w moim plecaku. Wróciłem do zasmuconej damy, która w ramach podziękowania obdarowała mnie pieniążkiem. Niby zwykły "Fetch-quest", ale sama otoczka i wymagany zakup grabi już nadaje klimat temu zadaniu. Oczywiście zwrócenie ozdoby otworzyło przede mną dalszą część bardziej skomplikowanego zadania. Z ciekawostek co do zadań mogę jeszcze dodać, że podczas rozmowy z NPC-em nie pojawi się nam lista zadań czy coś w tym stylu. Gra wymaga od nas, abyśmy wpisali w oknie czatu odpowiednie słowo, które uruchomi "ukryty" dialog, po zakończeniu którego możemy otrzymać jakieś zadanie. Trochę prymitywne, ale takie pisanie moim zdaniem jest ciekawym rozwiązaniem, z którym nie spotkałem się w innym MMORPG-u.


Niestety, jak w każdym MMORPG śmierć czeka na nas wszędzie. Zginąć od potwora to jedno, bo to człowiek przeceni swoje możliwości, a to da się zapędzić w róg, z którego nie ma wyjścia - nic nowego. Ale śmierć przez innego gracza... aż się denerwuję pisząc o tym. Ja rozumiem wszystko; jesteś graczem, który wprosił się na "hunting spot" innego gracza i mu te potwory zabijasz. No sam bym Cię pogonił z dzidą! Albo tacy co pyskują i prowokują, śmiało możecie ich tłuc bez końca. Lecz gdy idę sobie spokojnie nie wadząc nikomu, a tu wpada jakiś gracz 200+ poziom i zabija mnie na strzała... Od razu odechciewa się grać; najgorzej, że po każdej śmierci tracimy dużą część doświadczenia, nasze skille i na dobitkę wszystkiego - może nam coś wypaść z ekwipunku (torba zawsze wypada), np. zbroja. Zgon w tej grze jest bardzo bolesny i odczuwalny. Później odkryłem kilka sposobów, aby zniwelować częstotliwość umierania jak również cenę jaką trzeba za to zapłacić. Tak, chowanie się po odosobnionych jaskiniach też wchodziło w grę, ale jak długo można zdobywać expa na słabszych potworkach bo się boisz, że ktoś Cię zabije?


Nie ma się co smucić, w Tibii ciągle pojawiają się stałe eventy, tzw. rajdy, albo co jakiś czas promocja weekendowa na większy exp za zabitego potwora czy szybszy respawn. I choć gram od dwóch miesięcy to da się odczuć samotność. Wiadomo, byłoby fajnie wyskoczyć wieczorem z kumplami na jakiegoś questa, lub po prostu pozabijać silniejsze potwory, stworzyć własną gildie, wykupić domek na serwerze i razem go urządzić. Jak już wspominałem wyżej Tibia wyglądem i archaicznym sterowaniem odstrasza - jednak zagłębiając się można zobaczyć jak bardzo jest rozbudowana i ile pracy twórcy włożyli w nią przez te lata. Serwery może nie są przepełnione jak kiedyś, ale z mojej obserwacji codziennie na całym świecie gra średnio 10 tysięcy osób - więc jest z kim pogadać (a Polaków to tam chyba najwięcej!). Na ten moment udało mi się wbić 81 poziom, a moje skille są na przyzwoitym stopniu. Po tak intensywnym graniu (około 3h dziennie) muszę powiedzieć sobie dość i odłożyć na potem mój quest na zabicie Demona. Mogę jedynie dodać, że przez ten czas naprawdę świetnie się bawiłem i wiele razy byłem zaskoczony tym co udało mi się odkryć w tej starej grze. Kilka z moich prywatnych zadań pobocznych już osiągnąłem i jestem z tego naprawdę dumny, a przy okazji udało mi się nawet ujarzmić dzikiego osła, z którego zrobiłem swego wiernego wierzchowca! Tak naprawdę wystarczyło dać mu worek jabłek i już zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi.
Odjeżdżam ku zachodzącemu słońcu w poszukiwaniu kolejnej przygody!


0 komentarzy: