Rozgrywka
Do gry wprowadza nas sprytnie wpleciony samouczek podczas, którego doktorek pokazuje zgromadzonej elicie swój wynalazek. Poznajemy w nim także większość ciekawych postaci, które będą nam (niestety biernie) towarzyszyły przez całą grę. Operowanie Knackiem jest bardzo proste, powiedziałbym że nawet zbyt uproszczone nawet jak na platformową grę 3D. Nie wiem dlaczego twórcy zdecydowali się jedynie na wykorzystanie analogów oraz podstawowych przycisków. Poruszamy się lewym drążkiem, natomiast prawym unikamy ataków, krzyżyk odpowiada za skok, kwadrat za wyprowadzanie ataków, a trójkąt za zmianę formy lub interakcję z otoczeniem. W miarę postępów w grze możemy dodatkowo oblokować trzy supermanewry odpalane z pomocą kombinacji powyższych przycisków: falę uderzeniową, spustoszenie i burzę. Mamy jeszcze możliwość rzucania niektórymi pojazdami i to w zasadzie tyle.
Na swojej drodze napotkamy wielu przeciwników i trudno nie oprzeć się wrażeniu że mają oni zdecydowanie ciekawszy wachlarz zdolności niż sam Knack. Gobliny, czołgi, ptaszyska, żołnierze czy ogromne konstrukty nieraz zaskoczą nas efektowną serią ciosów. Pod koniec większości z poziomów czeka nas podzielone na kilka faz starcie z dość wymagającym bossem. O przypadkową śmierć łatwo, ponieważ nasza postać mimo osiąganych ogromnych rozmiarów nadal pozostaje delikatna jakby była ze szkła. Porażka boli tym bardziej, że kolejne punkty zapisu zostały rozmieszczone dość nierówno i często trzeba pokonać wiele grup przeciwników zanim dotrzemy do celu.
Wraz z upływem czasu przekonamy się, że Knack potrafi przyciągać nie tylko relikty, ale także drewno czy lodowe sople. I choć pozostałe formy są mniej trwałe to znacznie ułatwiają one rozgrywkę wprowadzając jednocześnie pewne urozmaicenie. Łamigłówek i elementów logicznych jest w tej grze jak na lekarstwo i same w sobie nie stanowią wielkiego wyzwania. Jeśli miałbym podać powody dla których warto przejść Knacka kilka razy byłyby to trofea oraz ponad 60 sekretnych komnat, w których znajdziemy kolekcjonerskie gadżety pozwalające zmodyfikować wygląd i umiejętności naszego bohatera.
Knack jako jedyny tytuł startowy w dniu premiery oferuje tryb współpracy dla dwóch osób przy jednej konsoli. Niestety wiele aspektów kooperacji zwyczajnie zawodzi. Szczególnie frustrujące jest granie pomocnikiem głównego bohatera - Robo Knackiem. Na każdym kroku gra pokazuje, że ta postać jest tylko dodatkiem. Odniosłem wrażenie, że posiada ona jeszcze bardziej zubożały zestaw umiejętności niż główny bohater. Zaletą jest natomiast możliwość leczenia i utrzymywania naszego protoplasty przy życiu.
Nie wiadomo dlaczego kamera przez cały czas skupia się na Knacku pozostawiając jego pomocnika samemu sobie. Jeśli przypadkiem wybiegniemy poza ekran widzimy tylko strzałkę i nie jest łatwo po takim zabiegu wrócić do akcji. Kiedy główna postać zginie, gra cofa nas do ostatniego miejsca zapisu bez względu na to czy Robo Knack przeżył czy tez nie. Na filmikach w cudowny sposób Robo Knack znika i widzimy jedynie właściwego Knacka bez pomocnika. Osoba zalogowana i grająca Robo Knackiem może także zapomnieć o odblokowaniu jakichkolwiek trofeów.
Grafika i dźwięk
Na pewno nie potraktowałbym grafiki Knacka jako wizytówki kolejnej generacji. O ile gra jest bardzo kolorowa, a same animacje dość widowiskowe to muszę otwarcie powiedzieć, że spodziewałem się czegoś więcej. Porównując Knacka przykładowo do tytułów serii Lego z poprzedniej generacji zyskujemy jedynie wyższą rozdzielczość i nieco wygładzone tekstury.
Rozczarowujące jest to, że gra hula na dużo bardziej zaawansowanym technologicznie sprzęcie, a w praktyce ciężko to odczuć. Mało tego, w ferworze walki zdarzają się spadki animacji. Kiedy podczas podróży przez szyb wentylacyjny uzyskujemy zbliżenie naszej postaci widać wszystkie jej mankamenty. To samo można powiedzieć o budynkach czy drewnianych konstrukcjach, które wyglądają przeciętnie i rozpadają się w mało efektowny sposób. Można natomiast pochwalić twórców za przerywniki filmowe, które stanowią bardzo dobre uzupełnienie rozgrywki. To solidna porcja świetnych animacji.
Oprawa muzyczna Knacka jest po prostu dobra. Przygrywająca bajkowa muzyka nie jest inwazyjna, ale jednocześnie nie są to motywy które zapadają szczególnie w pamięć. Odgłosy walki i świata są co najmniej poprawne i nie mam do nich zastrzeżeń. Plusem jest to, że przez głośniczek dual shocka 4 sączą się dźwięki absorbowanych kryształków. Bardzo pozytywne wrażenie robi pełna polska wersja językowa. Aktorzy w znakomitej większości zostali dobrze osadzeni w poszczególnych rolach.
Udany eksperyment czy kupa złomu?
Dla kogo jest więc produkcja z sympatycznym robotem na okładce? Przede wszystkim dla ludzi chcących pograć w kooperacji z dziećmi, które nie przykładają większej uwagi do trofeów i dla których liczy się przyjemność płynąca z rozgrywki. Knack będzie też dobrym tytułem dla niedzielnych graczy, którzy nie mieli zbyt wiele do czynienia z platformówkami z poprzedniej generacji. Starzy wyjadacze, którzy zjedli zęby na Crash'u, Sonic'u, Raymanie, Little Big Planet czy kolejnych odsłonach Lego nie mają tu czego szukać. Knack absolutnie niczym ich nie zaskoczy, może poza wysoką ceną.
OCENA
6/10
Zalety:
- przyjemne przerywniki filmowe
- zróżnicowani przeciwnicy
- wiele poziomów i sekretów do odkrycia
- polski dubbing
Wady:
- archaiczne sterowanie
- praca kamery w trybie kooperacji
- spadki animacji
- wszechobecna wtórność
Grałem na:
PlayStation 4
6 komentarzy: