Ratchet i Clank to seria znana nie od dzisiaj. Swoje początki miała na konsoli Playstation 2, jednak ja pierwszy raz miałem z nią styczność dopiero na Playstation 3. Dzisiaj natomiast chciałbym wypowiedzieć się na temat wersji z Playstation 4 czyli po prostu Ratchet & Clank bez żadnych podtytułów. Choć cały zbiór epizodów o Lombax'ie i jego mechanicznym przyjacielu uważam za znakomite (ograłem wszystkie części), tak kolejna przygoda nie napawała mnie optymizmem. Moim zdaniem seria została w 100% wyeksploatowana i już nie wiem co by mogło Sony zrobić żeby tchnąć nowe życie w to uniwersum. Jednak Japończycy podeszli do tego całkiem sprytnie, najpierw wypuścili film pełnometrażowy o takim samym tytule po czym wydali grę. To wręcz idealny zabieg, aby zaprosić nowych (w szczególności młodszych) odbiorców do tego świata. Film oczywiście obejrzałem i uważam, że był w porządku. Kilka razy się uśmiechnąłem, a nawet zrobiłem lekkie heh. Więc jeżeli staremu koniowi się podobało to młodzi też powinni polubić. Tym bardziej, że po filmie szykowała się na horyzoncie pełnoprawna gra, a nie jakiś mały HD4K bzdurny kotlet. No to zaczynajmy.
Pierwsze i najważniejsze, Ratchet & Clank 2016 - tak go sobie nazwiemy, nie jest żadną kontynuacją. Jest to całkowity restart, reboot czy jak tam sobie chcecie go nazwać serii. Wszystko co było wcześniej nie wydarzyło się, a my zaczynamy całą zabawę od nowa. Czy to dobry pomysł? Tutaj akurat sami musicie się przekonać, ja wskakuję do gry. UWAGA! Ogólnie to polecam najpierw obejrzeć film, a potem zagrać - będzie kilka smaczków przez, które co chwilę miałem banana na twarzy.
Co przykuło moją uwagę w pierwszej chwili POLSKI DUBBING! Ło jezu, prawie zwymiotowałem. Weź wyłącz to i daj zmienić język. Cholera, nie da się... Spokojnie, zrób to co ja. Wyłącz grę, wejdź w ustawienia systemu konsoli i zmień język na Angielski po czym ponownie uruchom grę. Ekhem, no to jeszcze raz. Co przykuło moją uwagę w pierwszej chwili- GRAFIKA! Matko z córką, grałem w naprawdę różne pozycje (w tym najnowsze), więc pod względem oprawy wizualnej widziałem już to i owo. Jednak po pierwszych minutach z padem w dłoni byłem przekonany, że oglądam film, a nie biorę udział w grze. Insomniac odwalił kawał dobrej roboty, animacje postaci w żadnym stopniu nie odbiegają od wersji kinowej, ba mógłbym nawet stwierdzić, że jest jeszcze lepiej! Od pięknych krajobrazów, pomysłowo zaprojektowanych przeciwników po najdrobniejsze szczegóły jak uszy głównego bohatera, które bujają się w każdą stronę.
Postanowiłem zagrać na najwyższym poziomie. Pomyślałem, że podnosząc poprzeczkę wydłużę sobie zabawę. Niestety, ten najtrudniejszy poziom nie był tak ciężki jak myślałem. Przyznam się bez bicia, że zginąłem kilka razy, ale były to raczej małe błędy, a nie przebiegłość i wysoka inteligencja przeciwników. Szczerze, to ten poziom chyba tylko zmienia prędkość z jakim zdobywamy doświadczenie i "rozwijamy naszą postać". Tak zgadza się, Ratchet nadal ewoluuje (w poprzednich grach tak robił) jak również i jego bronie - ale o nich za chwilę. Co do samego Lombaxa to wraz z pokonanymi przeciwnikami zdobywamy troszkę doświadczenia. Po uzyskaniu odpowiedniej liczby wzrasta pasek naszego życia. Tak, dokładnie i nic poza tym. Nie skaczemy wyżej, nie zdobywamy nowych umiejętności. To nie oznacza, że zabawa jest monotonna. Ratchet na swojej drodze znajduje co raz to nowe śmiercionośne bronie jak i gadżety, które pomogą mu w jego podróży.
Bronie - to moim zdaniem jest znak całej serii. I kolejny raz twórcy nie zawiedli, znalazłem pośród nich moje ulubione klasyki w tym predatora czy disco granat. Zapytacie co to jest to drugie, o kurczę, trzeba mieć naprawdę głowę żeby wymyślić coś takiego. Granat, który zmienia się w kulę dyskotekową, a przeciwnicy zaczynają tańczyć w jej zasięgu. Co najlepsze, nie ma mowy żeby któryś z przeciwników nie wpadł w gorączkę tańca kiedy jest w polu rażenia tej broni. Ten granat działa na każdego, od maleńkiej żabki po ogromnego bossa z którym właśnie toczymy pojedynek. Powiem wam, że takich broni jest więcej, a znajdzie się też kilka nowości. Wielkim plusem tych wszystkich środków bojowych jest to, że można je ze sobą łączyć w mega kombinacje ataków. Nie ma tutaj mowy, że po użyciu jakiegoś granatu, kolejny pocisk wystrzelony z rakietnicy nie zadziała. Insomniac dbało o te detale od zawsze i to uwielbiam w Ratchet & Clank - totalna rozwałka. Nie można też zapomnieć o najważniejszym, nasze bronie też ewoluują. Zgadza się, im dłużej używamy jakąś broń tym staje się ona mocniejsza. Dodatkowo, na mapach znajdują się sklepy w których możemy kupić unikatowe ulepszenia, aby jeszcze efektowniej i efektywniej siać zamęt na arenie.
Nie można też zapomnieć, że Ratchet & Clank to gra platformowa. Przez całą czas, będziemy skakać, biegać, pływać czy chodzić po suficie, a to wszystko pod gradem pocisków naszych przeciwników. Proste łamigłówki i wszelkiego rodzaju znajdźki rozsiane są po całym kosmosie, a opcja podróżowania od planety do planety zawsze robiła na mnie wrażenie. Za każdym razem byłem podekscytowany gdzie tym razem wyląduję i co tam zobaczę. I kolejny raz nie zawiodłem się, chociaż, niektóre motywy znane są z pierwszej części zostały zbudowane od zera, a pomysłowość Insomniac nadal zaskakuję. Klasycznym zagraniem jest nie możność dostania się do wszystkich miejsc od samego początku. Gra będzie nas zmuszała do podróży w kolejne nieznane miejsca w celu zdobycia odpowiedniego przedmiotu umożliwiającego nam eksplorację wcześniej niedostępnych zakamarków. Nie martwcie się, większość z tych ukrytych ścieżek jest opcjonalna i nie wpływa na rozgrywkę - ot takie lekkie wydłużenie czasu rozgrywki.
Podsumowując, Ratchet & Clank 2016 to naprawdę dobry reset serii. Powiew świeżości i zachowanie trzonu klasyków idealnie się scaliły tworząc mocną pozycję na konsolę Playstation 4. Piękna animacja, lekka przygoda z tradycyjnym dla serii humorem to świetna przynęta na takich jak ja, ale również i świeżaków. Więc, jeżeli lubisz sobie postrzelać do śmiesznych stworków, poskakać z platformy na platformę i pośmiać się z głupkowatych żartów to ta gra jest dla Ciebie. Oczywiście mówię o wersji w języku angielskim, jednak nie bądź zrażony drogi czytelniku, polski dubbing też jest w porządku - ja od zawsze grałem w wersję angielską i nie potrafię wyobrazić sobie głos Ratcheta czy Quarka w wersji innej niż oryginalnej.
Polski dubbing, jak ja cie nienawidzę! |
Postanowiłem zagrać na najwyższym poziomie. Pomyślałem, że podnosząc poprzeczkę wydłużę sobie zabawę. Niestety, ten najtrudniejszy poziom nie był tak ciężki jak myślałem. Przyznam się bez bicia, że zginąłem kilka razy, ale były to raczej małe błędy, a nie przebiegłość i wysoka inteligencja przeciwników. Szczerze, to ten poziom chyba tylko zmienia prędkość z jakim zdobywamy doświadczenie i "rozwijamy naszą postać". Tak zgadza się, Ratchet nadal ewoluuje (w poprzednich grach tak robił) jak również i jego bronie - ale o nich za chwilę. Co do samego Lombaxa to wraz z pokonanymi przeciwnikami zdobywamy troszkę doświadczenia. Po uzyskaniu odpowiedniej liczby wzrasta pasek naszego życia. Tak, dokładnie i nic poza tym. Nie skaczemy wyżej, nie zdobywamy nowych umiejętności. To nie oznacza, że zabawa jest monotonna. Ratchet na swojej drodze znajduje co raz to nowe śmiercionośne bronie jak i gadżety, które pomogą mu w jego podróży.
Bronie - to moim zdaniem jest znak całej serii. I kolejny raz twórcy nie zawiedli, znalazłem pośród nich moje ulubione klasyki w tym predatora czy disco granat. Zapytacie co to jest to drugie, o kurczę, trzeba mieć naprawdę głowę żeby wymyślić coś takiego. Granat, który zmienia się w kulę dyskotekową, a przeciwnicy zaczynają tańczyć w jej zasięgu. Co najlepsze, nie ma mowy żeby któryś z przeciwników nie wpadł w gorączkę tańca kiedy jest w polu rażenia tej broni. Ten granat działa na każdego, od maleńkiej żabki po ogromnego bossa z którym właśnie toczymy pojedynek. Powiem wam, że takich broni jest więcej, a znajdzie się też kilka nowości. Wielkim plusem tych wszystkich środków bojowych jest to, że można je ze sobą łączyć w mega kombinacje ataków. Nie ma tutaj mowy, że po użyciu jakiegoś granatu, kolejny pocisk wystrzelony z rakietnicy nie zadziała. Insomniac dbało o te detale od zawsze i to uwielbiam w Ratchet & Clank - totalna rozwałka. Nie można też zapomnieć o najważniejszym, nasze bronie też ewoluują. Zgadza się, im dłużej używamy jakąś broń tym staje się ona mocniejsza. Dodatkowo, na mapach znajdują się sklepy w których możemy kupić unikatowe ulepszenia, aby jeszcze efektowniej i efektywniej siać zamęt na arenie.
Nie można też zapomnieć, że Ratchet & Clank to gra platformowa. Przez całą czas, będziemy skakać, biegać, pływać czy chodzić po suficie, a to wszystko pod gradem pocisków naszych przeciwników. Proste łamigłówki i wszelkiego rodzaju znajdźki rozsiane są po całym kosmosie, a opcja podróżowania od planety do planety zawsze robiła na mnie wrażenie. Za każdym razem byłem podekscytowany gdzie tym razem wyląduję i co tam zobaczę. I kolejny raz nie zawiodłem się, chociaż, niektóre motywy znane są z pierwszej części zostały zbudowane od zera, a pomysłowość Insomniac nadal zaskakuję. Klasycznym zagraniem jest nie możność dostania się do wszystkich miejsc od samego początku. Gra będzie nas zmuszała do podróży w kolejne nieznane miejsca w celu zdobycia odpowiedniego przedmiotu umożliwiającego nam eksplorację wcześniej niedostępnych zakamarków. Nie martwcie się, większość z tych ukrytych ścieżek jest opcjonalna i nie wpływa na rozgrywkę - ot takie lekkie wydłużenie czasu rozgrywki.
Podsumowując, Ratchet & Clank 2016 to naprawdę dobry reset serii. Powiew świeżości i zachowanie trzonu klasyków idealnie się scaliły tworząc mocną pozycję na konsolę Playstation 4. Piękna animacja, lekka przygoda z tradycyjnym dla serii humorem to świetna przynęta na takich jak ja, ale również i świeżaków. Więc, jeżeli lubisz sobie postrzelać do śmiesznych stworków, poskakać z platformy na platformę i pośmiać się z głupkowatych żartów to ta gra jest dla Ciebie. Oczywiście mówię o wersji w języku angielskim, jednak nie bądź zrażony drogi czytelniku, polski dubbing też jest w porządku - ja od zawsze grałem w wersję angielską i nie potrafię wyobrazić sobie głos Ratcheta czy Quarka w wersji innej niż oryginalnej.
0 komentarzy: