Jakie błędy można popełnić prezentując swoją konsolę graczom? Ile razy można zmieniać zdanie w kwestii zabezpieczeń? Saga Microsoftu i Xbox'a One zaczyna przypominać pod tym względem brazylijską telenowelę. Zawsze staram się być obiektywny jeśli chodzi o świat gier i konsol. Mimo, że ten tekst może wydawać się dość jednoznaczny to przyznacie jednak, że nie sposób przejść obojętnie obok grzeszków giganta z Redmond.
Połączenie z internetem przynajmniej raz w ciągu doby
Xbox One miał łączyć się z siecią raz dziennie w celu pobrania najnowszych aktualizacji, zbadania czy użytkownik aktywował gry i sprawdzenia czy aby przypadkiem tych gier nie odsprzedał. Gdybyśmy tego nie zrobili, moglibyśmy jedynie korzystać z funkcji odtwarzacza dvd / blu-ray. Wyobraźcie sobie, że umawiamy się na wieczorne granie ze znajomymi, piwko się chłodzi, wszyscy mają nadzieję na świetną zabawę, aż tu nagle pada nam internet (co w Polsce zdarza się praktycznie każdemu dostawcy). Niestety zapomnieliśmy wcześniej włączyć Xbox'a One aby pobrał aktualizacje. Z grania nici, ale na pocieszenie możemy obejrzeć film... Microsoft po naciskach ze strony graczy zrezygnował z tego rozwiązania.
Blokada możliwości grania w używane tytuły
Zgodnie z pierwotnym założeniem Microsoftu pożyczanie gier dla kolegów mogliśmy włożyć między bajki. Przy próbie odpalenia używki musielibyśmy uiścić opłatę w wysokości praktycznie nowego tytułu. Ta wiadomość potwierdzona na targach E3 rozgrzała fora społecznościowe do czerwoności. Swoje zdanie wyrazili także twórcy gier. Odgłosy wsparcia dla Microsoftu popłynęły od Cliffa Bleszinskiego (twórca m. in. Gears of War) czy Adriana Chmielarza (Painkiller, Bulletstorm) , natomiast stronę graczy poparł między innymi Nolan Bushnell (legenda gier video, założyciel Atari).
Najbardziej zabolała mnie jednak wypowiedź prezesa ds. interaktywnej rozrywki Microsoftu, Dona Mattricka. "Mamy produkt dla osób, które nie są w stanie uzyskać jednej z dostępnych form łączności - to Xbox 360. Jeśli masz zerowy dostęp do internetu, to urządzenie jest dla Ciebie". Jeśli w rozumieniu Microsoftu brak dostępu do internetu wiąże się z graniem na starej konsoli, to ja bardzo dziękuję. Sięgnę po produkt konkurencji, która umożliwi mi cieszenie się nową generacją bez zbędnych restrykcji.
Społeczności nie przekonały zapowiadane funkcje udostępniania biblioteki swoich gier nawet dla 10-ciu członków rodziny. Nie pomogła także cudowna wizja "grania w chmurze" na Xbox One. Gracze potraktowali blokadę gier używanych jako zamach na ich wolność, a ja w zupełności się z nimi zgadzam. Microsoft także tym razem także ugiął się pod naciskami internetowej społeczności i zapowiedział przywrócenie możliwości grania w używane gry. Tylko czy to spowoduje, że gracze zmienią już i tak ukształtowane zdanie na temat Xbox'a One?
Nawiązując do moich poprzednich wpisów, byłem zachwycony widząc jak niektóre gry wyglądają na Xbox One. Kiedy dowiedziałem się, że były one uruchamiane na wypasionym PC z najnowszym GeForce GTX serii 700 od Nvidii na mojej twarzy pojawił się uśmiech... politowania. Nie jest to pierwszy raz kiedy producenci mydlą w ten sposób oczy graczom. Warto przypomnieć, że sercem Xbox'a One ma być zarówno procesor jak i układ graficzny od AMD. Chciałbym w to wierzyć, że gry będą wyglądały na konsoli Microsoftu co najmniej tak samo dobrze jak na używanym podczas targów E3 komputerze.
Jako "wisienkę na torcie" pozostawiam fakt, że Microsoft po raz kolejny traktuje Polskę po macoszemu (pamiętacie walkę o wprowadzenie do Polski Xbox Live?). Konsolę w listopadzie dostanie 21 krajów m.in. Wielka Brytania, Niemcy, Austria czy Szwecja. W razie gdyby ktoś usilnie chciał sprowadzić Xbox'a One zza granicy, będzie musiał wysupłać z portfela 499$, 499 euro lub 429 funtów brytyjskich.
Cóż mogę dodać. Sam jestem posiadaczem Xbox'a 360 i bardzo martwi mnie takie podejście Microsoftu w stosunku do graczy. Niby są jakieś przebłyski pozytywnych zmian, ale czy faktycznie są one spowodowane troską o nas czy jednak o słupki sprzedaży nowej konsoli?
Tym tekstem kończę serię wpisów o Xbox One. Z nieskrywaną radością przedstawię Wam wkrótce pewną sympatyczną czarnulkę :)
Najbardziej zabolała mnie jednak wypowiedź prezesa ds. interaktywnej rozrywki Microsoftu, Dona Mattricka. "Mamy produkt dla osób, które nie są w stanie uzyskać jednej z dostępnych form łączności - to Xbox 360. Jeśli masz zerowy dostęp do internetu, to urządzenie jest dla Ciebie". Jeśli w rozumieniu Microsoftu brak dostępu do internetu wiąże się z graniem na starej konsoli, to ja bardzo dziękuję. Sięgnę po produkt konkurencji, która umożliwi mi cieszenie się nową generacją bez zbędnych restrykcji.
Społeczności nie przekonały zapowiadane funkcje udostępniania biblioteki swoich gier nawet dla 10-ciu członków rodziny. Nie pomogła także cudowna wizja "grania w chmurze" na Xbox One. Gracze potraktowali blokadę gier używanych jako zamach na ich wolność, a ja w zupełności się z nimi zgadzam. Microsoft także tym razem także ugiął się pod naciskami internetowej społeczności i zapowiedział przywrócenie możliwości grania w używane gry. Tylko czy to spowoduje, że gracze zmienią już i tak ukształtowane zdanie na temat Xbox'a One?
Gry pokazywane na E3 były uruchamiane na komputerach HP z Windows'em 7
Nawiązując do moich poprzednich wpisów, byłem zachwycony widząc jak niektóre gry wyglądają na Xbox One. Kiedy dowiedziałem się, że były one uruchamiane na wypasionym PC z najnowszym GeForce GTX serii 700 od Nvidii na mojej twarzy pojawił się uśmiech... politowania. Nie jest to pierwszy raz kiedy producenci mydlą w ten sposób oczy graczom. Warto przypomnieć, że sercem Xbox'a One ma być zarówno procesor jak i układ graficzny od AMD. Chciałbym w to wierzyć, że gry będą wyglądały na konsoli Microsoftu co najmniej tak samo dobrze jak na używanym podczas targów E3 komputerze.
Xbox One nie pojawi się w Polsce w 2013 roku
Jako "wisienkę na torcie" pozostawiam fakt, że Microsoft po raz kolejny traktuje Polskę po macoszemu (pamiętacie walkę o wprowadzenie do Polski Xbox Live?). Konsolę w listopadzie dostanie 21 krajów m.in. Wielka Brytania, Niemcy, Austria czy Szwecja. W razie gdyby ktoś usilnie chciał sprowadzić Xbox'a One zza granicy, będzie musiał wysupłać z portfela 499$, 499 euro lub 429 funtów brytyjskich.
Cóż mogę dodać. Sam jestem posiadaczem Xbox'a 360 i bardzo martwi mnie takie podejście Microsoftu w stosunku do graczy. Niby są jakieś przebłyski pozytywnych zmian, ale czy faktycznie są one spowodowane troską o nas czy jednak o słupki sprzedaży nowej konsoli?
Tym tekstem kończę serię wpisów o Xbox One. Z nieskrywaną radością przedstawię Wam wkrótce pewną sympatyczną czarnulkę :)
0 komentarzy: