Nastawiłem budzik na 2:55, otworzyłem oczy z jedną myślą w głowie: "co ja właściwie wyprawiam?". Włączyłem laptop i odpaliłem konferencję. Na początku cisza, coś było nie tak z dźwiękiem. Siedzę zaspany i wkurzony, super Twich... Nocne pisanie z Deathcoilem i szybka rada "szukaj oficjalnego streamu Sony" była dobrą decyzją.
Zaczynamy! Dziwna hinduska muzyka i duży dodatek do Uncharted 4 - spoko, ale to już było na poprzednim E3. Kolejny dodatek, tym razem do Horizon Zero Down, nie moja bajka.
Lecimy dalej, Days Gone wygląda fajnie nie powiem, ale to już widzieliśmy rok temu. Shadow of the Colossus? Dziwna zagrywka od Sony, robić HD remaster, a teraz jeszcze remake.
Monster Hunter na PS4! Rozpoznałem po pierwszych sekundach (jestem specjalistą). Już w tym momencie upewniłem się, że Sony ma moją kasę i zdecyduję się na zakup PS4. Potem były VR popierdółki, Marvel vs Crapcom - spoko, Dragon Ball Figter Z zniszczy ich.
Nowy filmik z Kratosem, więcej mi nie trzeba. Potem były znowu jakieś pierdoły, a na deser człowiek pająk. Oj byłem bardzo sceptyczny, ale po chwili uśmiech od ucha do ucha. Nowy Spider-Man wygląda obłędnie, Insomniac wie co robi i kibicuje im w tym projekcie.
Podsumowując, Sony zrobiło to prosto i bez zbędnego gadania. Niestety, oprócz bomby w postaci Monster Huntera, reszta była wiadoma od dawna. Fajnie, że pokazali rozgrywkę z tego i tamtego, jednak brakowało czegoś mocnego na zakończenie. Nie mniej, na ten moment była to najlepsza konferencja. Dużym plusem prezentacji niebieskich był fakt, że większość pokazanych gier jest ekskluzywna. Microsoft mógłby się czegoś od nich nauczyć. Zostało tylko Nintendo, które mam nadzieję nie podda się bez walki i strzeli niezapowiadanymi wcześniej grami.
Konferencja Sony - nieco zaspanymi oczami Deathcoil'a
Nie powiem, dobrą chwilę wahałem się czy aby na pewno warto wstać o tej 3:00 nad ranem. Z jednej strony już dawno nie mam PlayStation 4, a z drugiej zawsze warto wiedzieć co dzieje się na nie tak znowu obcym podwórku. Jasne, niby można obejrzeć retransmisję ale to już nie to samo - takie święto graczy nie zdarza się codziennie. Nastawiłem więc budzik na 2:50 i pięć minut później miałem już gotowy zestaw do oglądania w postaci laptopa i słuchawek, tak aby nie przeszkadzać reszcie domowników.
Na rozgrzewkę Sony pokazało dwa dodatki: Uncharted: The Lost Legacy i Horizon Zero Dawn: The Frozen Wilds. Niby było widowiskowo, ale nie takich rzeczy oczekiwałem.
Moje oczy otworzyły się za to na dobre przy pokazie Days Gone. Przesiąknięty akcją obraz ukazywał przejazd głównego bohatera motocyklem i ucieczkę przed dzikimi zwierzętami, a następnie próbę odbicia zakładnika z obozu najemników. Świetnym patentem było uwolnienie zombiaków, aby szturmowały obóz wroga. Skradanie się i elementy zaskoczenia przywoływały skojarzenia z The Last of Us. Ciekawe jaką historię kryje postać, której wizerunek przypomina typowego Harleyowca. Wszechobecny brud, mroczny klimat i świetna, płynna animacja - ta gra na pewno nie przepadnie w gąszczu innych tytułów.
Sony nie byłoby sobą, gdyby nie zaprezentowało przy okazji jakiegoś odgrzewanego kotleta. Tym razem padło na Shadow of the Colossus. Nie wiadomo czy będzie to zwykły remaster czy też remake. Ciężko to wywnioskować, bo pokazano głównie postać biegającą między ogromnymi konstruktami.
W następnej kolejności zobaczyłem bohatera z ogromnym mieczem na plecach. Czy to Cloud z Final Fantasy? "Nie, to Monster Hunter World na PlayStation 4 !!!" - wyprowadził mnie z błędu Wojtek. Pokazano fragment wspinaczki i walki z dinozaurami. Grafika wygląda bardziej niż przyzwoicie, ale sama rozgrywka mnie nie porwała.
Dalej były: Marvel vs Capcom Infinite, który mnie specjalnie nie oczarował, obojętny tasiemiec Call of Duty:WWII (tak wiem, II wojna światowa) i podrasowany staruszek Skyrim wraz z woreczkiem innych gier na VR. Wirtualna rzeczywistość w wydaniu na PlayStation 4 powoduje u mnie zawroty głowy, więc prezentacje obejrzałem tylko z czystej ciekawości - przy okazji śmiejąc się z wędkowania (WTF?!) w Final Fantasy XV.
God of War i Kratos to klasa sama w sobie, choć muszę przyznać że zapowiedź pokazana na poprzednich targach obudziła we mnie znacznie więcej emocji. Tym razem postawiono na brutalną akcję, więcej sieczki oraz ogromną gadzinę na koniec. Z pewnością będzie czego zazdrościć posiadaczom PS4.
W Detroit: Become Human zainteresowała mnie natomiast historia Marcusa próbującego uwolnić kolejne androidy z pomieszczeń przypominających sklepowe witryny. Później jest jeszcze przemowa głównego bohatera do cyborgów, które wyglądają zupełnie jak ludzie - tak jakby chciał pomóc im w uzyskaniu (bądź odzyskaniu) własnej tożsamości. Fabuła naprawdę mnie zaintrygowała.
Nigdy nie byłem jakimś wielkim fanem Człowieka Pająka, więc i bez szczególnej ekscytacji przyjąłem nowego Spider-Mana. Mimo wszystko przyznaję, że grafika wygląda tu bardzo dobrze, a w zapowiedzi akcja wprost wylewała się z ekranu. Używanie pajęczyn do walki i manipulowania elementami otoczenia, spowalnianie czasu, ogromne miasto i pościg za helikopterem - to wszystko może się podobać. Niepokoi mnie natomiast ilość skryptów i sekwencji QTE. Ciekawe na ile swobody pozwoli ostatecznie sama gra.
Prezentacja Sony trwała równą godzinę, z czego samo gadanie nie zajęło nawet 10 minut. Czas upłynął mi bardzo szybko i nie mogłem uwierzyć że to już koniec. Warto było wstać, żeby zobaczyć w końcu soczyste gry, a także poczytać wiadomości od Wojtka, który na wieść o nowym Monsterze i Spider-Manie cieszył się jak dziecko. Dla takich chwil warto śledzić E3 na żywo. Zdziwił mnie trochę brak jakichkolwiek zajawek z Gran Turismo Sport (zdążą na obecną generację?) czy The Last of Us 2, ale taką strategię akurat obrało Sony. Japończycy nie zawiedli, a ja z wypiekami na twarzy czekam jeszcze na dzisiejsze popołudnie z Nintendo.
God of War i Kratos to klasa sama w sobie, choć muszę przyznać że zapowiedź pokazana na poprzednich targach obudziła we mnie znacznie więcej emocji. Tym razem postawiono na brutalną akcję, więcej sieczki oraz ogromną gadzinę na koniec. Z pewnością będzie czego zazdrościć posiadaczom PS4.
W Detroit: Become Human zainteresowała mnie natomiast historia Marcusa próbującego uwolnić kolejne androidy z pomieszczeń przypominających sklepowe witryny. Później jest jeszcze przemowa głównego bohatera do cyborgów, które wyglądają zupełnie jak ludzie - tak jakby chciał pomóc im w uzyskaniu (bądź odzyskaniu) własnej tożsamości. Fabuła naprawdę mnie zaintrygowała.
Nigdy nie byłem jakimś wielkim fanem Człowieka Pająka, więc i bez szczególnej ekscytacji przyjąłem nowego Spider-Mana. Mimo wszystko przyznaję, że grafika wygląda tu bardzo dobrze, a w zapowiedzi akcja wprost wylewała się z ekranu. Używanie pajęczyn do walki i manipulowania elementami otoczenia, spowalnianie czasu, ogromne miasto i pościg za helikopterem - to wszystko może się podobać. Niepokoi mnie natomiast ilość skryptów i sekwencji QTE. Ciekawe na ile swobody pozwoli ostatecznie sama gra.
Prezentacja Sony trwała równą godzinę, z czego samo gadanie nie zajęło nawet 10 minut. Czas upłynął mi bardzo szybko i nie mogłem uwierzyć że to już koniec. Warto było wstać, żeby zobaczyć w końcu soczyste gry, a także poczytać wiadomości od Wojtka, który na wieść o nowym Monsterze i Spider-Manie cieszył się jak dziecko. Dla takich chwil warto śledzić E3 na żywo. Zdziwił mnie trochę brak jakichkolwiek zajawek z Gran Turismo Sport (zdążą na obecną generację?) czy The Last of Us 2, ale taką strategię akurat obrało Sony. Japończycy nie zawiedli, a ja z wypiekami na twarzy czekam jeszcze na dzisiejsze popołudnie z Nintendo.
0 komentarzy: