Illidan: The Betrayer - unboxing figurek cz. 2

Illidan: The Betrayer nie lubi czuć się gorszy i w związku w tym jeszcze dzisiaj go dla Was rozpakuję. Ta figurka została również przygoto...

Illidan: The Betrayer nie lubi czuć się gorszy i w związku w tym jeszcze dzisiaj go dla Was rozpakuję. Ta figurka została również przygotowana przez firmę NECA przy współpracy z Blizzardem. National Entertainment Collectible Association to gigant z New Jersey (USA) zajmujący się produkcją różnych, licencjonowanych gadżetów ze świata gier video, filmu czy komiksu. Oczywiście same figurki są robione w Chinach, ale nie przeszkadza to w utrzymaniu ich więcej niż przyzwoitej jakości. Czy Illidan zrobi co najmniej tak dobre wrażenie jak Arthas - The Lich King? Otwieramy!

0 komentarzy:

Arthas: The Lich King - unboxing figurek cz. 1

Do wszelkich figurek (także tych z gier video) miałem przez długi czas stosunek nijaki. To znaczy tak naprawdę ani mi nie przeszkadzały, an...

Do wszelkich figurek (także tych z gier video) miałem przez długi czas stosunek nijaki. To znaczy tak naprawdę ani mi nie przeszkadzały, ani jakoś specjalnie podobały. Ziarnko zostało zasiane na tegorocznym Intel Extreme Masters, gdzie w sklepiku Game Legends zobaczyłem na wystawie figurkę The Lich King'a - Arthasa. Dbałość o detale z jaką została wykonana ta właśnie postać nie pozwalała przejść obok obojętnie. Wówczas trzeba było za nią dać ponad 100 złotych i w dodatku przekonać żonę, że figurki to nie tylko zbieranina kurzu. To nie na moje nerwy i w dodatku portfel prawie pusty... no cóż, może innym razem?


Jakiś czas temu zaczęliśmy po długiej przerwie grać z kolegami (Pozdro dla Daniela i Mateusza!) w World of Warcraft. Pewnej, pięknej nocy stanęliśmy twarzą w twarz z Lich Kingiem w Icecrown Citadel. Cała walka toczona do 3 nad razem pozostanie w naszej pamięci na długo; była wymagająca i zarazem niesamowicie ekscytująca. Jakoś tak się złożyło, że kilka dni później wyhaczyliśmy wyprzedaż w sklepiku Blizzarda, a tam między innymi figurki z Heroes of The Storm. Ale kto by tam zwracał uwagę na grę, (w którą notabene grałem ale odszedłem z powodu toksycznej społeczności) liczą się nasze ukochane postacie - Arthas: The Lich King i Illidan: The Betrayer. Zamówienie zostało złożone i zaledwie tydzień później do naszych domów zawitali wyżej wymienieni bohaterowie.


Figurki są zapakowane w blister; postać ma swoją przegródkę, a jej oręż jest oddzielnie.
Z tyłu natomiast umieszczona jest wkładka z krótką historią danego bohatera. 


Arthas: The Lich King i jego legendarny miecz - Frostmourne.


Zarówno postać jak i broń są przymocowane do plastiku, aby "nie latały po pudełku. 


Figurka Arthasa wykonana jest z tworzywa sztucznego cechującą się dużą wytrzymałością mechaniczną, a niektóre elementy (np. naramienniki) są dość plastyczne; lekko unoszą się do góry wraz z podniesioną ręką postaci. Według zapewnień producenta (NECA - National Entertaintment Collectibles Association) - postać ma około 30 ruchomych punktów dzięki którym może przybierać różnorakie pozy. Wyprzedzając pytania; niestety nie można zdjąć hełmu (chyba że razem z głową) ani uklęknąć. Na szczęście kombinacji i tak jest naprawdę sporo.


Oręż Lich Kinga - Frostmourne ma zdejmowaną rękojeść. 
Wkładamy ją w dolną część dłoni naszego bohatera, a od góry zakładamy ostrze.


Figurka jest odpowiednio ciężka i mierzy prawie 28 centymetrów wysokości - prezentuje się naprawdę okazale. 


Na szczególną uwagę zasługuje pięknie odwzorowany miecz oraz poszczególne elementy pancerza.
Każda jego część zasługuje na uznanie, a peleryna uszyta z kawałka materiału zdecydowanie dodaje szyku. 


Co prawda nie jestem w tej dziedzinie ekspertem, bo to moja przygoda z figurkami dopiero się zaczęła, ale ogólnie jestem bardzo zadowolony z postaci Arthasa: The Lich King'a. Wszystko tu idealnie współgra; wykonanie, estetyka, detale, wysokość i ciężar. Mimo, że udało mi się kupić tę figurkę znacznie taniej niż wtedy kiedy po raz pierwszy ją widziałem to teraz z perspektywy czasu stwierdzam że nawet gdybym wydał te trochę ponad 100 złotych to i tak byłoby warto. Gdybyście mieli chęć to sklepie Blizzard Gear trwa obecnie wyprzedaż i postać Arthasa: The Lich King'a można kupić za 11 dolarów. Miejcie na uwadze jednak zarówno koszt wysyłki do Polski jak i cło, które często dolicza Fedex. Najlepiej się składać w więcej osób, aby takie zakupy były naprawdę opłacalne.

A u nas kolejce do otwarcia czeka jeszcze Illidian - The Betrayer...

0 komentarzy:

PS2 Slim Wymiana Lasera - poradnik

Pokażę wam jak w prosty sposób wymienić zużyty / uszkodzony laser w konsoli Playstation 2 slim model SCHP74000.  Pamiętajcie, że ...

Pokażę wam jak w prosty sposób wymienić zużyty / uszkodzony laser w konsoli Playstation 2 slim model SCHP74000.  Pamiętajcie, że robicie to na własna odpowiedzialność. Droga jest długa, warto sobie przeczytać ten mini poradnik przed podjęciem decyzji o wymianie na własna rękę - zaczynamy!



1 komentarzy:

Dragon Ball Z Ultimate Battle 22 (PSX)

Poszczęściło mi się! Dzięki uprzejmości Deathcoil'a miałem możliwość położenia swoich łapek na grze z uniwersum Dragon Ball. O ...



Poszczęściło mi się! Dzięki uprzejmości Deathcoil'a miałem możliwość położenia swoich łapek na grze z uniwersum Dragon Ball. O smoczych kulach nie ma co się rozpisywać, albo znasz, albo nie. Gier w świecie Dragon Ball'a jest naprawdę sporo. Niestety, większość z nich jest przeciętna albo jest jakimś kompletnym nieporozumieniem. Sama marka jest znana i wciąż popularna, więc nie może dziwić ilość gier tworzonych na jej licencji. Tym razem skupimy się na starszej odsłonie - tytułowym Ultimate Battle 22. Nazwa niezbyt kreatywna odnosząca się do ilości dostępnych zawodników. Premierę miała w Japonii 28 Lipca 1995, a rok później w Europie. Wielką pomyłką okazała się opóźniona premiera w Stanach Zjednoczonych - 25 Marzec 2003!

0 komentarzy:

Mam nową konsolę! (PSP powrót do przeszłości)

Playstation Portable , pierwsza przenośna konsola Sony. Pracę nad sprzętem zostały ogłoszone w 2003 roku podczas targów Electronic Enter...


Playstation Portable, pierwsza przenośna konsola Sony. Pracę nad sprzętem zostały ogłoszone w 2003 roku podczas targów Electronic Entertainment Expo (E3). 11 Maja 2004 roku Sony z dumą pokazało światu swoją maszynkę. Urządzenie miało bardzo rozłożoną premierę: Japonia 12 Grudzień 2004, USA 24 Marzec 2005 i Europa 1 Wrzesień 2005. Sony za pomocą PSP chciało uderzyć w rynek mobilny i odebrać jakąś część konsumentów konkurencyjnemu Nintendo DS. Podczas premiery konsola Sony była najmocniejszym urządzeniem mobilnym do gier na rynku. Pod względem mocy konsola Nintendo nie miała żadnych szans z PSP, które posiadało lepsze podzespoły: większy ekran, mocniejszy procesor graficzny czy wyjście video. Konsola Sony dodatkowo oferowała możliwość połączenia się ze stacjonarną Playstation 3 czy innymi Playstation Portable oraz oferowała dostęp do internetu za pomocą WiFi. PSP jako jedyną mobilną konsolę wyposażono w napęd optyczny na nietypowe płyty Universal Media Disc (UMD)

Pierwszą serię oznaczono symbolem PSP-1000 (potocznie nazywana FAT).
W 2007 roku urządzenie zostało zastąpione nowszą wersją PSP-2000/Slim & Lite.

Rok później Sony zaprezentowało serie PSP-3000 z lepszym ekranem i wbudowanym mikrofonem.
Sony nie zaprzestało na udoskonalaniu swojej konsolki. W 2009 roku wydano PSP GO, które w niczym nie przypominało swoich poprzedniczek.
Ostatnia wersja Playstation Portable to budżetowy model PSP-E1000/Street z 2011 rok. Konsolka została wykastrowana z większości funkcji.
Dalej jest już tylko Playstation Vita, ale o niej porozmawiamy kiedy będę posiadać własną.

Od bardzo dawna chciałem mieć w swojej kolekcji przenośna konsole od Sony. Głównym powodem zakupu Playstation Portable była cena i możliwość prostej modyfikacji. Dodatkowo, kolega również posiada PSP i zachęcał mnie do wspólnego grania w ekskluzywne tytuły. Zdecydowałem się na model z serii 3000. Najlepszy ekran z pośród trzech wersji i młodszy rocznik były głównym wyznacznikiem. PSP GO oferuje więcej, jednak kształt poprzednich PSP jest moim zdaniem fajniejszy. W internecie jest mnóstwo aukcji z PSP. Wiele z nich ma porysowane ekrany, obtarcia czy brakujące klapki. Ceny są naprawdę rożne i wahają się średnio od 100 do 700 zł. Nie oznacza to, że każda konsola powyżej 300 zł będzie w super stanie i z ogromną ilością gier. Pierwszą konsole kupiłem przez Allegro za 280 zł. Na zdjęciach wyglądała ślicznie. Kiedy wreszcie dotarła do mnie ,czułem się naprawdę oszukany. Urządzenie było w okropnym stanie, powycierana, porysowana z brakującą śrubką i plamą na ekranie. Sprzedający żadnej z tych usterek nie wymienił, na zdjęciach też nie były widoczne. Pozostało mi tylko zwrócenie jej i czekanie na pieniądze. Cała zabawa ze zwrotem trwała ponad dwa tygodnie! Wiadomo, nie wszyscy będą mieli takiego pecha jak ja. Drugą kupiłem za 150 zł w moim mieście. I szczerze, najbardziej zachęcam do szukania konsoli w taki sposób. Mamy wtedy możliwość dokładnego obejrzenia sprzętu i sprawdzenia przed zakupem. Szybka rozmowa ze sprzedającym odnośnie użytkowania i po chwili wręczyłem mu pieniądze.

Klasyczny czarny kolor, delikatne ryski, ekran w świetnej kondycji. Żadnych przetarć, bateria trzyma sporo (8-9 godzin grania). Do zestawu dorzucił mi Gran Turismo, niby nic specjalnego, ale zawsze fajny dodatek. Brakowało mi tylko karty pamięci. Niestety, Sony jest dość samolubne. PSP posiada czytnik kart pamięci o nazwie Memory Stick Pro Duo. Oryginalne karty od Sony są już dosyć tanie, za 32 GB zapłacimy około 80 zł. Kiedyś te ceny były o wiele wyższe. Na szczęście, inne firmy zlitowały się nad posiadaczami PSP i aparatów cyfrowych marki Sony. Wyprodukowali swoje własne i co najważniejsze tańsze zamienniki Pro Duo oraz adaptery. Teraz zamiast płacić 80 zł za oryginalną kartę, zapłaciłem 30 zł za adapter Pro Duo i 32 GB kartę MicroSD. Dlaczego 32 GB? Bo to maksymalna pojemność jaką konsola może odczytać.
Pozostaje tylko grać, w końcu niektóre gry nigdy się nie starzeją!

1 komentarzy:

Spyro 2: Getaway to Glimmer - moja mała retrospekcja

Spyro 2: Getaway to Glimmer, stworzona przez Insomniac Games i wydana przez Sony Computer Entertainment w 1999 roku na konsolę Playsta...


Spyro 2: Getaway to Glimmer, stworzona przez Insomniac Games i wydana przez Sony Computer Entertainment w 1999 roku na konsolę Playstation jest kontynuacją dobrze przyjętej, poprzedniej części o przygodach fioletowego smoka. Spyro to gra platformowa cechująca się wysokim poziomem trudności... a przynajmniej wtedy tak myślałem.
Spyro × Sparx: Tondemo Tours, Japońska okładka
Spyro the Dragon, jest jedną z bardziej rozpoznawalnych postaci obok Crasha Bandicoota czy Solid Snake'a z Playstation 1. Moja przygoda z tym smokiem zaczęła się przypadkiem. Byłem szczęśliwym posiadaczem konsoli Playstation One. Do pełnego szczęścia brakowało mi tylko gier, których miałem naprawdę mało, dokładnie jedną! Nie rozumiałem o co w niej chodzi i była dla mnie zbyt trudna. Wtedy przyjechał mój brat cioteczny, który również miał swoją konsolę. Co lepsze, posiadał gry! Wśrod nich była płyta demo z kilkoma grami, między innymi Spyro. Od pierwszego momentu gdy ją włączyłem, zakochałem się. Gdzie na co dzień można grać smokiem? OK, teraz coś się znajdzie, ale w tamtych czasach to było ekskluzywne.
W stanach gra nazywała się Ripto's Rage
Demo wrzucało nas w środek rozgrywki w świecie o nazwie "Skelos Badlands". Grupka jaskiniowców prosi o pomoc w przepędzeniu złych dinozaurów. Do zrobienia jest sporo, przynajmniej wtedy tak mi się wydawało. Ratowanie prehistorycznych babeczek przed wygłodniałymi dinozaurami, zebranie kości by złożyć szkieletorka do kupy czy odnalezienie ukrytego dzbana pełnego klejnotów. Ta mała próbka dała mi zabawę na wiele godzin, a to była zaledwie wersja demonstracyjna!
Tutaj zaczęła się moja przygoda z fioletową jaszczurką
 Mój brat, widząc jak bardzo podoba mi się jego płyta demo, zaoferował mi wymianę. No bo po co mi mój ciężki i nudny Shadow Man jak mogłem mieć płytę z kilkoma grami! Człowiek młody to i naiwny - bez zastanowienia zgodziłem się na jego ofertę. Teraz śmieję się z tego jaki byłem głupi, ale wtedy uważałem to za interes życia.
Po jakimś czasie udałem się z ojcem na rynek, aby kupić sobie "oryginał". Piękne czasy. Pan od gier siedział przed rozstawionym stoliczkiem, na którym znajdowało się kilka okładek z gier. Wręczył mi do rąk folder z listą pozycji jakie posiadał. Jest, Spyro 2! Bierzemy i szybko do domu. Trzeba pamiętać, że w tamtych czasach gry na Playstation 1 to wydatek 300 zł lub więcej. Sklep posiadający "taki" towar też nie było łatwo znaleźć, więc bazarowa cena 20-30 zł nie była czymś złym. O piractwie w tamtych czasach nikt nawet nie miał pojęcia, tak się po prostu robiło.
Po włożeniu do napędu i uruchomieniu gry, ukazało mi się intro. Wszystkie miłe wspomnienia jakie miałem z wersją demo od razu powróciły, a ja z baranim wzrokiem oglądałem, co się działo na ekranie.
Spyro razem ze swoim kolegą Sparx'em planują udać się specjalnym portalem  na wakacje do "Dragon Shores", ulubionego miejsca urlopowego wszystkich smoków. Niestety, w tym samym czasie grupka stworzeń z innej krainy otwiera swoje własne przejście, aby przywołać do siebie smoki. Ich plan się powodzi, a Spyro zostaje sprowadzony do "Glimmer" i namówiony do walko przeciwko głównemu antagoniście - Ripto. Tutaj też uczymy się sterowania smokiem, pomagając górniczym myszoskoczkom, które mają problem z dinozaurami podkradającymi ich klejnoty.
Fabuła została napisana chyba na kolanie, lecz wtedy czułem, że to była epicka przygoda. Możliwość kierowania smokiem, zianie ogniem i branie na rogi potworków było czymś czego nie oferowała rozgrywka żadnej innej gry. Czasem poziom trudności potrafił mi dokopać, ale nie poddawałem się. Zabawa była zbyt dobra. Zwiedzanie tych wszystkich krain i wykonywania zadań zleconych przez NPCów dawało mi tyle frajdy, że przez wiele dni, nie chciałem robić nic innego tylko grać w Spyro. Walki z bossami napsuły mi tyle krwi, a ostatni finałowy był ciężki i jednocześnie satysfakcjonujący. W nagrodę za ukończenie gry, miałem okazję odwiedzić tajemnicze "Dragon Shores", które okazało się wesołym miasteczkiem. Spyro 2: Getaway to Glimmer było fajną, lecz trudną jak na moje pierwsze doświadczenie przygodą. Gdy pomyślę o tych głupich żółwiach, które trzeba było ratować... aż mnie skręca na samą myśl. Całościowo wspominam grę jako wyjątkową przygodę. Jeżeli ktoś zapytałby mnie kogo uważam za maskotkę pierwszej konsoli Sony to śmiało byłby nią Spyro.
Po latach wróciłem. Tym razem miałem okazje zagrać na konsoli PSP. Uważam, że gra pięknie się zestarzała i jak na swoje lata wygląda dobrze. Wymaksowanie na 100% zajęło mi niecałe 3 dni, chociaż kilka razy miałem problem z paroma wyzwaniami. Niektóre plansze potrafiłem ukończyć w ciągu kilku do kilkunastu minut przy czym wciąż miałem dobrą zabawę. Jeżeli po tylu latach Spyro nadal potrafił dostarczyć mi tyle rozrywki to myślę... że dla tych co nigdy nie grali lub chcieliby sobie przypomnieć... zdecydowanie POLECAM!


0 komentarzy:

Salon z automatami gier video - jedna z wizytówek lat 90.

W końcu wracam na bloga po dość długiej nieobecności. Zaszło trochę zmian w moim życiu głównie pod kątem wykonywanej pracy. W skrócie; rezy...

W końcu wracam na bloga po dość długiej nieobecności. Zaszło trochę zmian w moim życiu głównie pod kątem wykonywanej pracy. W skrócie; rezygnacja z pracy na kogoś, własna działalność i sklep internetowy, który mam nadzieję będę mógł Wam wkrótce zaprezentować. Na szczęście jest Wojtek który dzielnie walczył za mnie przez te kilka dobrych miesięcy absencji i również mimo braku czasu wrzucił w międzyczasie kilka fajnych i wartościowych tekstów do przeczytania. Dzięki Tobie blog nie wegetował.

3 komentarzy:

Niedoceniane / Ograne #1

Witam wszystkich w nowym cyklu "Niedoceniane / Ograne" w którym będę prezentować gry mniej znane, starsze lub takie, których ...


Witam wszystkich w nowym cyklu "Niedoceniane / Ograne" w którym będę prezentować gry mniej znane, starsze lub takie, których premiera przeszła bez echa. Ze względu na nieprzychylne oceny bądź słaby marketing, wiele z tych pozycji mogło przejść wam pod nosem. W tym cyklu postaram się przekonać was, że to co mniej znane może być równie fajne, a nawet tak dobre jak gry z najwyższej półki. No to zaczynamy!



Pierwszym tytułem w cyklu Niedoceniane / Ograne będzie DarkSiders. Gra stworzona przez studio Vigil Games, należące do nieistniejącego już Developera THQ. Vigil Games, które nie było zbyt znane, w 2010 roku stworzyło całkowicie nowy produkt. Darksiders jest połączeniem Hack & Slash oraz Action RPG, zainspirowany religią chrześcijańską i motywami biblijnej apokalipsy. W grze wcielamy się w jednego z czterech jeźdźców apokalipsy, który walczy z hordami demonów. W dniu premiery grę wydano na konsole Playstation 3 i Xbox 360. Później liczba platform powiększyła się o PC, Wii U oraz OnLive.



Od zarania dziejów panowały dwa królestwa - Niebo i Piekło, które toczyły miedzy sobą zawzięty bój. Konflikt trwałby pewnie bez końca, gdyby nie pojawienie się swego rodzaju mediatorów - The Charred Council. To oni stworzyli Jeźdźców Apokalipsy - War, Death, Strife i Fury, którzy trzymali piecze nad balansem między dwoma królestwami. Z całego zgliszcza niezgody wyłoniła się ludzkość. The Charred Council przewidziało, że w przyszłości ludzie będą kluczowym elementem do zakończenia odwiecznie trwającego konfliktu. Z tego powodu, mediatorzy zawarli pakt z królestwem nieba i piekła. Wykuto siedem pieczęci, które zostaną zerwane dopiero, gdy ludzkość będzie gotowa na ostateczna bitwę.



Przygoda rozpoczyna się od końca, dokładniej mówiąc od końca świata. Na ziemie zstępują legiony ohydnych bestii, które bez skrupułów mordują niewinnych. Policja jak i wojsko nie dają sobie rady z potworami skutecznie eliminującymi napotkanych na swojej drodze ludzi. Planetę szybko zaczyna ogarniać chaos, a w samym jego sercu pojawia się Jeździec Apokalipsy. Wojna, bo o nim mowa, to humanoidalna postać przypominająca z wyglądu człowieka. Przyodziany w wielką czerwoną zbroję, gigantyczną żelazna rękawicę i potężny miecz o imieniu Chaoseater. Główny bohater bez zastanowienia dobywa broni i ubija wszelkie bestie, które ośmielają się stanąć na jego drodze. Szybko jednak orientuje się, że coś jest nie tak. Gdzie są inni Jeźdźcy Apokalipsy? Przecież nastąpił koniec świata! Wojna szybko zauważa, że coś tu nie gra. Po niezwłocznym rekonesansie napotykamy na naszej drodze archanioła Abaddon'a. Okazuje się, że żaden inny Jeździec nie przybył na ziemie, a siódma ostateczna pieczęć nie została zerwana. W tym całym zamieszaniu pojawia się demon o imieniu Straga, który z zaskoczenia zabija Abaddon'a. War podejmuje walkę z potworem lecz również zostaje pokonany. Kiedy demon zamierza zadać ostateczny cios naszemu bohaterowi, ten zostaje uratowany przez The Charred Council. Mediatorzy osądzają Wojne o zdradę i spółkowanie z królestwem piekła w celu unicestwienia ludzkości. Według nich to właśnie on zerwał ostatnią pieczęć i rozpoczął apokalipsę zanim królestwo człowieka było na nią przygotowane. Jeźdźca nie zgadza się z zarzutami i żąda od rady, aby ta dała mu szansę na znalezienie tego kto to zrobił. The Charred Council wyraża zgodę, ale stawia dwa warunki:
  
1. Wojna straci swoje dotychczasowe moce.
2. Zostanie uwiązany do strażnika "The Watcher", który będzie go obserwować, a jeśli uzna, że wojna chce zdradzić Mediatorów - będzie miał prawo go zabić.

I w ten sposób rozpoczyna się nasza misja w poszukiwaniu tego, który doprowadził do wybicia rodzaju ludzkiego. Spokojnie, to dopiero początek i wprowadzenie do właściwej rozgrywki. 




Darksiders oddano dla graczy w 2010 roku, minęło 6 lat od premiery, jednak oprawa wizualna prezentuje się nadal dobrze. Modele postaci i animacje zostały wykonane dokładnie. Zbroja Wojny jest dopasowana idealnie i można zaobserwować drobne szczegóły. Poruszanie się tkanin podczas ruchu czy falujące włosy. Głowna broń też została ozdobiona wyróżniającymi się detalami i ornamentami, a z dodatkowym postępem zauważamy jak się zmienia.



Przeciwnicy są zróżnicowani, od prostych potworów przypominających zombie przez anioły, aż po ogromne demony - behemoty. Niestety, po dłuższej rozgrywce możemy zaobserwować, że twórcom skończyły się pomysły na kolejnych adwersarzy. Powiew nowości szybko przemija, a zmiany są kosmetyczne; zwiększona ilość życia i kolor, aby odróżnić podstawowe potwory od tych elitarnych.



W grze przemierzamy najrozmaitsze lokacje. Mamy do dyspozycji miasta, dżungle, pustynie, góry i jaskinie. Tereny nie są wykonane z wielką dbałością, jednak ogromne zróżnicowanie lokacji zachęca nas do eksploracji. W niektórych miejscach czuć czasem pustkę, lecz kiedy przypomnimy sobie, że nastąpił koniec świata łatwo można to sobie jakoś wytłumaczyć.




Całą siła napędową Darksiders i powodem dlaczego warto dać jej szanse jest rozgrywka. Twórcy zabrali i zaimplementowali w swój tytuł najfajniejsze rzeczy z innych znanych serii gier. Świat Darksiders to tak naprawdę średniego rozmiaru sandbox. Szkoda, że nie wszędzie dostaniemy się od razu. Niektóre przejścia będą wymagać od nas nowych umiejętności lub specjalnych przedmiotów. Wszystkie będziemy mogli zdobyć wraz z posuwaniem się wątku fabularnego. Kraina Darksiders jest nasycona ukrytymi skrzyniami i ciekawymi zagadkami. Lokacje potrafią być spore i jeżeli bacznie nie obserwujemy naszego otoczenia możemy szybko się zgubić. Postacie napotkane na drodze, wyróżniają się nie tylko ciekawym wyglądem lecz i charakterem.

Wojna, to postać uniwersalna, posługująca się wszelkiego rodzaju bronią. Nasz podstawowy miecz to jeden z wielu śmiercionośnych przedmiotów dostępnych w uniwersum. Każdą z nich będziemy mogli ulepszać po przez zdobyte doświadczenie. Usprawnienie oręża otworzy przed nami nowe, bardziej zabójcze ruchy. Podczas walk urozmaici to zabawę, a możliwość łączenia ataków w potężne combo zrobi na każdym wrażenie.

Sama gra jest dość brutalna. PEGI zaklasyfikowało ją na 18, czyli dla dorosłych. Wojna nie patyczkuje się z przeciwnikami; odcinanie kończyn, dekapitacja czy miażdżenie jest na porządku dziennym. Walki z bossami są naprawdę wielkie i to w każdym tego znaczeniu. Seria quick time eventów została tu płynnie zaimplementowana i nie odczujemy, że została dodana nachalnie czy na siłę.

Darksidsers to połączenie najlepszych motywów z innych znanych serii. Umiejscowienie akcji w motywie Apokalipsy okazało się strzałem w dziesiątkę:

  • Otwarty świat jak w The Legend of Zelda - jest
  • Odlotowe i długie kombinacje ciosów rodem z Devil May Cry - jest
  • Epickie walki z gigantycznymi bossami, Kratos God of War? - jest

Niejedno studio próbowało zebrać i wykorzystać sprawdzone motywy w swoich grach. Szkoda, że nie każdemu to się udało. Studio Vigil Games zaryzykowało, ale mimo wysokich ocen oscylujących na poziomie 83% DarkSiders nie okazał się głośnym hitem. Gra sprzedała się w nakładzie ponad 1 miliona egzemplarzy na całym świecie. Rzadko jestem skłonny do zbierania i odkrywania wszystkiego do końca. Przy Darksiders bawiłem się wyśmienicie i nie patrzyłem na zegarek. Powracanie do poprzednich lokacji by zdobyć tą jedną z wielu skrzyń, sprawiało mi dużo przyjemności. Trudno w tych czasach wybić się i stworzyć coś pamiętnego. Chociaż Darksiders jest naprawdę solidnym kawałkiem kodu wciąż wielu osobom nie było dane go sprawdzić. Wszystkim, którzy się wahali lub nie wiedzieli o istnieniu tej gry, serdecznie polecam!

0 komentarzy:

Troszkę hejtu o #1

" Troszkę hejtu o " czyli mało poważne wytykanie tego co mi się nie podoba w grach i jak proste rzeczy potrafią zepsuć dobrą za...

"Troszkę hejtu o" czyli mało poważne wytykanie tego co mi się nie podoba w grach i jak proste rzeczy potrafią zepsuć dobrą zabawę. Zero wychwalania, tylko krytyka w czystej postaci. Ostrzegam, że poniższy tekst może zawierać SPOILERY.
Kocham syna lecz tamtego kochałem bardziej...
 Jest to mój pierwszy i mam nadzieję, że nie ostatni wywód nad tym co mi się nie podoba w grach. Dzisiaj na warsztat chciałbym wstawić Heavy Rain. Ekskluzywny tytuł na Playstation 3. Rozpoczynamy przygodę jako Ethan Mars, który żyje sobie w swoim idealnym domu z idealną rodziną i nawet idealną pogodą. Wszystko fajnie, ale gdy gra wprowadza Cie poprzez samouczek, już można zauważyć że coś tu jest nie tak. Nie mogę zejść na dół bo się nie umyłem. Jak zaczniesz się golić to już musisz skończyć. Zbyt mocny ruch gałką analogową zacina Ethana idealną buźkę i powtarzasz całą sekwencję. To ja gram w jakiś symulator golenia się? Spokojnie to dopiero początek. Gdy wreszcie umyjesz tyłek i zejdziesz na dół, wraca żona z dzieciakami. Wtedy to się dopiero zaczyna. Dostajemy pełnoprawny symulator ojca. Musisz je niańczyć, szukać im zajęcia, oglądać jak się bawią a wszystko podczas dziwnego wręcz wzniosłego podkładu muzycznego. Czy w napędzie są SIMSY czy fajny kryminał który był mi obiecany? Zaraz ktoś powie, że to początek i gra buduje klimat. Ok, brniemy dalej. Wciąż symulator ojca, tyle że dostajemy opcję „press x to Jason”. Biegając po centrum handlowym wciskałem „X” a Ethan jak jakiś robot powtarzał Jason, Jaaasoon. I ta jego mimika, jakby coś go ugryzło w tyłek, ani szczęśliwy ani smutny. I w ten sposób życie Ethana, tak samo jak i pogoda, legło w gruzach do końca gry. 
Czy ja pracuję w sklepie z garniturami?
Spokojnie, oprócz Pana Marsa, jest jeszcze trójka innych bohaterów. Scott Shelby, Madison Paige i Norman Jayden. A co wspólnego ich łączy? Każdy ma jakiś dylemat, albo kilka. Nie mogli dać normalnego, zdrowego bohatera? Stworzyli czterech z problemami. Zawszę kiedy była jakaś ważna sytuacja to byłem wręcz pewien, że zaraz ich „wadliwość” się ujawni... i przeważnie tak się działo. Wspominałem już o symulatorze ojca? To jest tego więcej. Nie wiem czy ktoś z Quantic Dream tak bardzo kocha być tatą, ale trochę przesadził. Ja chce się dowiedzieć kim jest zabójca z Origami, a zamiast tego dostaję dzieciaka do ręki. Trzeba zmienić mu pieluchę, nakarmić, poklepać po pleckach i na koniec jeszcze uśpić. To wszystko mamy zrobić podczas wykonywania porąbanych quick time eventów. Aż trzy razy musiałem kołysać tego bachora bo wkładałem go za szybko do kołyski! Niby takie sterowanie, trzeba się wczuć ktoś zaraz powie. Bez przesady, trzymanie pięć guzików na raz to nie problem, ale  wciskać je w dziwnej kombinacji? Człowiekowi nie starcza palców i jeszcze zaraz któryś z bohaterów dostaje astmę, albo inne cholerstwo.
Najbardziej denerwował mnie Ethan. Jak na początku był taką ciepłą kluchą to potem było tylko gorzej. Tak wielkiej sieroty nie widziałem od dawna! Wiadomo, dotknęła go wielka tragedia, ale ludzie! Minęło już parę lat! Ogarnij się chociaż trochę! Nie lubiłem nim grać.
Kurczę, gdybym miał teraz okulary
Norman Jayden... ten to dopiero był dziwak. Tak w ogóle, to gościu się chyba urwał z jakiegoś Start Treka. Kompletnie nie pasował do czasu, klimatu i stylu gry. Futurystyczne okularki i rękawiczki? To jakiś prequel do Playstation VR? Gdybym to ja był przechodniem, albo policjantem, to patrząc na niego z boku miałbym niezły ubaw.

Scott Shelby był fajny bo dawał ludziom w gębę i się z nikim nie cackał. Norman Jayden niby też się bił, ale częściej leciała mu krew z nosa od braku dopalaczy niż obitej buźki. Co do walk, ani razu nie zginąłem, dosłownie zero. Czasem nawet próbowałem! Podczas potyczek dusili mnie, kopali, obijali o ściany, żeby na koniec przeciwnik padł od mojego jednego uderzenia. W innej sytuacji była instalacja wysokiego napięcia, prąd skopał mnie tak, że normalny człowiek dawno by się już usmażył. A tutaj bohater nagle wstaje, a gra wyrzuca mnie ze sterów i sama decyduję za mnie co zrobi postać. No to w końcu ja gram czy oglądam?
Galaktyka, planety pora odstawić te prochy
Kilka razy miałem wybór moralny czy jak to tam nazwać, ale przez złe rozmieszczenie ikon zdarzyło mi się wybrać niewłaściwa opcję. Tak, wiem czasem ikony latają żeby wymusić na nas szybszy wybór. W niektórych sytuacjach ikona była umieszczona do dupy, przez co nie było widać jej dokładnego zastosowania. I w ten oto sposób niechcący utopiłem pewną panią, a nie chciałem!
Zdarzało się, że trafienie w ikonę interakcji graniczyło z cudem. A weź traf tak łatwo jak musisz wykonać ruch do przodu, obrócić się dupą w przeciwnym kierunku, a postać idzie gdzie chce. Na dokładkę, dookoła włóczą się jakieś manekiny wygenerowane przez grę, tylko po to, aby utrudnić Ci dojście do punktu na mapie. Myślałem, że żyłka mi na czole pęknie.

Czy ja kogoś nie pominąłem? Tak, i to nawet specjalnie, bo ta postać była tak nijaka, że i tak nie miał bym co o niej napisać.
Musze się rozbierać żeby zwrócić na siebie uwagę
Na zakończenie dodam jeszcze te całe quick time eventy. Momentami naprawdę bolały mnie ręce.  Jakaś szarpanina, włażenie po drabince albo inne skałki. Nie można było po prostu analog do przodu i wio? Tylko R1+L1 + O + [] + trojkat i + inne przyciski w dziwnych kolejnościach. A wszystko po to żeby zbiec z lekkiego pagórka? Ludzie to lekki pagórek, a robicie z tego wyzwanie jakbym na Mount Everest miał się wspinać!

Kończąc: Heavy Rain to symulator ojca, ale z brakiem możliwości wsadzenia kogoś do basenu i sprzedania drabinki. Nie można zapomnieć o okropnej mimice twarzy Ethana Marsa. Gościu aż się prosi żeby go wziąć i strząchnąć, byle się tylko ogarnął. Szkoda, że takiego quick time eventu nie dali. Wtedy na przynajmniej zaczerpnął bym trochę przyjemności z tej gry!

Na koniec polecam ten sympatyczny filmik ;)


0 komentarzy:

Playstation 2 HD?

Dobrze przeczytałeś, to nie jest żaden błąd. Ostatnio siedziałem trochę w "kablach" i nauczyłem się tego i owego. Nie masz w domu...

Dobrze przeczytałeś, to nie jest żaden błąd. Ostatnio siedziałem trochę w "kablach" i nauczyłem się tego i owego. Nie masz w domu starego poczciwego telewizora CRT (brzydko mówiąc z dupą)? Zapewne został zastąpiony czymś nowszym: LCD, LED, PLASMA, UHD, 4K itd. Problem jest taki, że stare sprzęty pokroju Playstation 2 generują kiepski obraz na takim ekranie.

 Co możemy z tym zrobić?
A) Sprzedać Playstation 2 i kupić coś nowszego
B) Kupić telewizor CRT i wywiercić otwór w ścianie
C) Znaleźć odpowiedni kabel

Lubię moją Playstation 2 i nie mam zamiaru się jej pozbywać. Opcja kupienia dodatkowego telewizora, tym bardziej CRT nie jest dla mnie. Nie mam miejsca, a moja narzeczona i tak narzeka na zbyt dużą ilość konsol w mieszkaniu. Zostaje więc opcja C, czyli wielki test kabli!





RCA / CINCH cena: 4 - 30 zł
BIAŁY - odpowiadający za dźwięk audio
CZERWONY - odpowiadający za dźwięk audio
ŻÓŁTY - odpowiadający za obraz

Pierwsze złącze, które omówię to wprowadzone w latach czterdziestych, standardowe RCA (Radio Corporation of America). Inną nazwę pod jaką można je znaleźć to CINCH. Kabel najbardziej rozpoznawalny, powinien kojarzyć go każdy szanujący się gracz.  Łącze przy większych odległościach było bardzo podatne na utratę jakości sygnału. Podstawowy przewód dodawano do każdej konsoli w zestawie. Producent zapewnia, że za pomocą tego złącza otrzymamy dźwięk Dolby Surround i dobrej jakości obraz. Do tej pory też tak myślałem. Gdy pierwszy raz podłączyłem swoją konsolę (wtedy pod telewizor CRT) czułem, że zejdę. Grafika sprawiała wrażenie rzeczywistej, jakość dźwięku kryształ, istny miód! Po jakimś czasie nadeszła chwila w której musiałem wyrzucić mój stary telewizor na rzecz postępu technologicznego. Po wstawieniu do pokoju nowoczesnego (przynajmniej jeszcze kilka lat temu) 32" HD READY LCD marki SHARP, podłączyłem konsolę i uruchomiłem pierwszą lepszą grę. Co to do cholery jest? Obraz jakiś taki ściśnięty, panoramiczny, straszne piksele i blade kolory. Co tu się właściwie stało? Grzebanie w ustawieniach, zmiana kontrastu czy ostrości nie pomogło za wiele. Cóż, gramy na tym co mamy. Z czasem zacząłem przyzwyczajać się do takiej jakości obrazu i zapomniałem jak słabo to wygląda.

 S-VIDEO cena: 19 zł
BIAŁY - odpowiadający za dźwięk audio
CZERWONY - odpowiadający za audio
ŻÓŁTY - odpowiadający za video
S-VIDEO - odpowiadający za video

Kabel S-VIDEO (Separated Video) jest swego rodzaju egzotykiem. Dzięki oddzielnemu złączu poprzez oddzielenie sygnału luminacji umożliwia uzyskanie lepszej jakości niż w RCA. Według informacji jakie udało mi się znaleźć, główną zaletą oddzielnego przesyłania sygnałów luminancji i chrominancji jest ostrzejszy obraz będący rezultatem szerszego pasma przenoszenia sygnału luminancji i wydajniejszej pracy dekodera kolorów. Przewód ten jest najmniej popularnym ze względu na nietypową końcówkę,  która była rzadko spotykana w telewizorach. W jakości obrazu nie widziałem ogromnej różnicy - głównie bogatsza paleta kolorów. Moja narzeczona uświadomiła mnie o jego istnieniu. Uparcie twierdziłem, że nie ma przewodu na 4 cinche. Przyznaje się bez bicia,  zmyliła mnie przejściówka "kostka".

RGB SCART cena: 14.99 - 33 zł SCART - zestaw pinów odpowiadający jednocześnie za audio / video

RGB SCART - potocznie eurozłącze. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych przewodów ze względu na swoje ogromne zastosowanie. Wiele urządzeń posiada tego typu złączę: telewizory, odtwarzacze DVD, magnetowidy, tunery satelitarne / cyfrowe oraz konsole. Złącze SCART w uproszczeniu to połączenie kabla RCA i S-VIDEO przez co umożliwia uzyskanie naprawdę wysokiej jakości sygnału. Przewód odpowiada jednocześnie za przesyłanie obrazu oraz dźwięku.

Proszę nie mylić ze zwykłym złączem RCA + przejściówką euro. Przewód pokazuje pazura na telewizorach CRT w połączeniu ze starszymi konsolami. Wszystko powyżej Playstation 1 czy Dreamcasta nie da już tak świetnego efektu.

YPbPr / COMPONENT cena: 5.49 - 45 zł
BIAŁY - odpowiadający za dźwięk audio
CZERWONY - odpowiedzialny za audio
NIEBIESKI - odpowiedzialny za video
ZIELONY - odpowiedzialny za video
CZERWONY - odpowiedzialny za video

Przewód najbardziej zbliżony do HDMI, oferujący rozdzielczość do 720p. Bardzo dużo zależy od jakości samego złącza, które zdecydujemy się kupić. Ja zaszalałem i wydałem 30zł. Taki kabel jest również kompatybilny z PS3. W przeciwieństwie do RCA który ma tylko jeden wtyk video, COMPONENT posiada ich aż trzy. Według informacji jakie udało mi się znaleźć, standard YPbPr polega na przesyłaniu sygnału za pomocą trzech składowych (komponentów) transmitowanych po niezależnych kablach dla zmniejszenia wpływu zewnętrznych zakłóceń oraz strat sygnału. Dodatkowo, kabel ten naprawdę daję ogromną różnicę w sygnale na telewizorach typu LCD i jest wręcz do nich zalecany. Gdy pierwszy raz podłączyłem nowy przewód, nie było obrazu tylko sam dźwięk! Nie ukrywam, trochę spanikowałem i byłem pewny, że kabel jest uszkodzony. Na szczęście myliłem się i wystarczyło przed zmianą złącza ustawić w opcjach konsoli sygnał video na YPbPr. Wrzuciłem do czytnika God of War II i uruchomiłem konsolę. Coś było nie tak. Gdzie ta ogromna różnica którą widziałem na tych wszystkich zestawieniach jakości obrazu w Internecie? Kolejny raz udałem się do sieci w celu zaczerpnięcia nowych informacji. Po paru godzinach i przewertowaniu ogromnej liczby postów dowiedziałem się więcej na temat tzw. regionalizacji w PS2, czyli systemie PAL i NTSC. Kiedyś byłem pewny, że jest to tylko i wyłącznie sposób na to, aby ludzie nie kupowali gier np. z USA i grali na Europejskich konsolach. Okazuje się, że ta cała regionalizacja ma bardzo dużo wspólnego z sygnałem video.

- W Europie standardem dla Playstation 2 jest 50 hz.
- W USA mamy za to 60 hz.

To raptem 10 hz, nie tak dużo prawda? A jednak. System NTSC obsługuję rozdzielczość 480p zaś PAL 576i. To bardzo duża różnica, tekstury i ilość klatek jest wyższa dla gier w wersji "Amerykańskiej". Europie zostaje niższa rozdzielczość i mniejsza liczba klatek. Trzeba też pamiętać, że nie wszystkie gry (nawet w NTSC) obsługują rozdzielczość 480p. Powstała specjalna strona na której znajduje się pełna lista gier i regionów dla sygnału 480p. Niektóre z nich są również w wersji PAL. Dzięki temu miałem okazję dokładniej zrozumieć te wszystkie sygnały i zobaczyć różnice na własne oczy.

https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_PlayStation_2_games_with_alternate_display_modes

Gry w "lepszej rozdzielczości" posiadają specjalną opcję Progressive Scanning. Jeżeli znajdziemy taką grę na wyżej wymienionej liście, możemy użyć wyżej wymienionego trybu. Zazwyczaj znajdziemy go w menu danej gry, czasami podczas rozruchu płyty gra sama nas zapyta czy wyrażamy zgodę na Progressive Scanning. Dopiero po użyciu złącza COMPONENT i włączeniu trybu Progressive Scanning, zobaczymy ogromną różnicę w sygnale. Gry wyglądają cudownie, żywe kolory, ostre tekstury. Taka gra naprawdę potrafi zrobić wrażenie. Na liście znajdziemy specjalną kombinację przycisków (trójkąt + X) aby uruchomić grę w trybie Progressive. Próbowałem tej kombinacji w wielu grach i w żadnym przypadku nie zadziałała. 

KONWERTER HDMI cena : 68.99 - 94 zł

Urządzenie trochę zagadka, z początku myślałem, że to na pewno ściema. Gdzie taka "przejściówka" zdoła zrobić konwersję / upscalling sygnału do 720p, ba 1080p! No nie da. To nie oznacza, że jest kosztownym bublem. Z jednej strony mamy wtyczkę do konsoli a z drugiej żeński wtyk HDMI. Więc tak naprawdę do zakupu musimy doliczyć jeszcze kabel HDMI. Konwerter wymaga także dodatkowego zasilania. Na szczęście Playstation 2 posiada gniazda USB do których możemy podpiąć urządzenie. Przy podłączeniu naszego konwertera musimy zmienić ustawienia video tak jak w przypadku YPbPr.
W przypadku PS2 Slim / Fat nie da się postawić wertykalnie
Sygnał wysyłany przez nasz mały konwerter nie jest taki straszny, mógł bym szczerze rzec, że jest  bardzo zbliżony do COMPONENTU. Niestety, ze względu na wysoką cenę i małą popularność nie polecił bym tego akcesorium. Pamiętajmy jednak, że nie każdy telewizor posiada panel YPbPr. lub jest wykorzystany przez inne sprzęt. W tej sytuacji taki konwerter może okazać się naszym ratunkiem.

PS2 HDTV Upscaler Xploder Elf cena: ?

Przeszukując fora na temat jedynego i najlepszego kabla do konsoli Playstation 2, natknąłem się na interesujący temat. Po szybkim zapoznaniu się z wątkiem okazuje się, że ktoś stworzył program, który wymusza z naszej konsoli wysyłanie wyższego sygnału! Brzmi fajnie co? Niestety są dwie ważne kwestie:

1. Konsola musi być "zmodowana / spiracona"
Mod chip, Swap-magic lub inne opcje o których nawet ja nie wiem. Ważne żeby czytała piraty. Niektórzy zalecali by program wgrywać na kartę pamięci konsoli! Nawet nie pytajcie mnie jak to się robi, w tym momencie sam chciałem zrezygnować z całej operacji. Na szczęście nie było to wymagane. Wystarczyło nagrać odpowiednią płytę z programem. Potem wkładamy taki nośnik do naszej konsoli i uruchamiamy.


Na telewizorze widzimy jak pojawia się nietypowy program z kilkoma opcjami do wyboru:
VGA Modes - zmienia z 480i na 480p
HD Modes - zmienia z 480p na 576p / 720p / 1080p
PAL / NTSC - zmienia między systemem PAL i NTSC

Po wybraniu odpowiedniej dla nas rozdzielczości naciskamy przycisk START i podmieniamy płytę. UWAGA tutaj pojawia się kolejne ale...

2. Muszą to być oryginalne gry
Trochę ironiczne prawda? Musimy mieć spiraconą konsolę, a gry koniecznie oryginalne. Wracając jednak do samego upscallingu... Gra co prawda uruchomi się w ustawionej przez nas rozdzielczości, lecz obraz będzie bardzo ściśnięty lub nienaturalnie rozciągnięty. Koniec końców, możemy osiągnąć nawet 1080p, ale bez wielkiego ekranu / projektora nie ma to najmniejszego sensu. Chociaż tak duży wyświetlacz wciąż nie sprawi, że gra będzie wyglądać niesamowicie, a tekstury będą ostre jak brzytwa. Program sztucznie podbija wysyłany sygnał, więc mało to ma wspólnego z prawdziwym High Definition. Czy warto? Jako ciekawostka tak. Gdybym miał projektor lub bardzo duży telewizor to pewnie chciałbym to przetestować. W innym przypadku szkoda czasu.

Podsumowując:
Na upartego da się wykrzesać obraz High Definition z poczciwej Playstation 2. Wolę zostać przy mniejszym, lepiej wyglądającym sygnale. Ze wszystkich testowanych kabli uważam, że to właśnie COMPONENT zasługuję na tytuł króla złączy do telewizorów LCD. Ps2 w połączeniu z dobrym przewodem YPbPr  i grą wyposażoną w tryb Progressive Scanning uzyska naprawdę imponujący obraz. Oczywiście, można się kłócić czy aby telewizory CRT + SCART nie dadzą lepszej jakości sygnał od LCD. Odchodząc od porównań. Wiele tytułów ukończyłem na podstawowym kablu RCA i nie żałuję. Były naprawdę w porządku a "grafika" w cale mi nie przeszkadzała. Teraz z nowym kablem mam okazję ogrywać te same i nowe tytuły w lepszej jakości. Warto zainwestować w lepszy przewód. Za nieduże pieniądze możemy doświadczyć ogromną różnice w jakości sygnału na nowoczesnych telewizorach. Gry nie będą nas odstraszać swoją podstarzała oprawą a wręcz zachęcać do spróbowania. Także, POLECAM!

Dla zainteresowanych, którzy chcą zobaczyć na własne oczy, wrzucam link do filmu z którego  czerpałem część informacji i w którym porównuje się wszystkie jakości sygnału. Samo porównanie jest od 10:00 minuty. Niestety sam nie mogłem przygotować takiego materiału ze względu na brak profesjonalnego sprzętu. Na ten moment musi wam to wystarczyć.

https://www.youtube.com/watch?v=H0J3ERZ3nTk

0 komentarzy: