Animal Crossing + gadżety (Nintendo Switch) - unboxing

Czym może nas zaskoczyć zwyczajne wydanie gry na Nintendo Switch ? Zwykle możemy czuć się rozpieszczeni kiedy znajdziemy od wewnętrznej...


Czym może nas zaskoczyć zwyczajne wydanie gry na Nintendo Switch? Zwykle możemy czuć się rozpieszczeni kiedy znajdziemy od wewnętrznej strony pudełka kolorową grafikę, albo chociaż jakąś ulotkę w środku. Animal Crossing poza limitowaną konsolą (którą bez mrugnięcia okiem bym przygarnął) nie doczekało się żadnej edycji kolekcjonerskiej. Za to do normalnej edycji gry zarówno na Starym Kontynencie jak i całym świecie były dołączane rozmaite gadżety. W Polsce jak zwykle trzeba było liczyć na szczęście, bo każdy sklep zasłaniał się słynnym "ilości ściśle ograniczone". Jeśli jednak udało się już taki zestaw ustrzelić to trzeba przyznać, że jest on naprawdę okazały w stosunku do tego co na premierę dorzucały sklepy np. u naszych europejskich sąsiadów. 

Zapraszam na szybkie rozpakowanko i prezentację gadżetów z gry Animal Crossing na Nintendo Switch


W zestawie znajdziemy:

- zestaw naklejek

- szmatkę z mikrofibry

- trzy (!) metalowe breloczki

- grę Animal Crossing 





Oprócz wyjątkowej gry (a przynajmniej tak wynika z pierwszych recenzji) jest to więc naprawdę bogaty zestaw. Ciężko powiedzieć coś więcej o jakości wykonania gadżetów przed użyciem, natomiast bez dwóch zdań cieszą oko - wszystko to w końcu oficjalne produkty Nintendo. Nie wiem czy nie lepiej dla firmy byłoby te worki dobroci podzielić (przynajmniej wystarczyłoby dla większej ilości osób), ale jak to mówią od przybytku głowa nie boli. Przy kolejnej wielkiej premierze ktoś inny może mieć więcej szczęścia, prawda?

0 komentarzy:

Tekken 7 - Jak się trzyma król żelaznej pięści

Cześć wszystkim, wczoraj ukończyłem kampanię Tekken’a 7 i chciałem się z wami podzielić moimi wrażeniami. Chociaż gra miała swoją prem...


Cześć wszystkim, wczoraj ukończyłem kampanię Tekken’a 7 i chciałem się z wami podzielić moimi wrażeniami. Chociaż gra miała swoją premierę w 2015 roku (tak dawno?!) to dopiero teraz miałem okazję usiąść do niej na spokojnie. Żeby nie było, grę miałem w swoich rękach zaraz po premierze, jednak nigdy na tyle długo żebym mógł ją w pełni przetestować. 


Z menusów wybrałem Story Mode i zanurzyłem się w fabule. Gra wyrzuca nas chwilę po wydarzeniach z Tekkena 6 (spoiler alert) – Jin pokonuje Azazela (kogo?) i ratuje świat, sam niestety przepada. W tym samym czasie Heihachi ma dość czekania i postanawia odzyskać swoje imperium Mishima Zaibatsu. Nie jest to trudne, kiedy nikt nie stoi na czele ugrupowania (przypominam Jin zaginiony). Heniek spuszcza porządny łomot napotkanym przeciwnikom, a potem jak na zwycięzcę przystało siada w wygodnym fotelu i knuje. Plan jest prosty, trzeba ujawnić światu, że Kazuya (syn Henryka) jest demonem. Dzięki temu Heihachi zdobędzie zaufanie ludzi i nie będzie uważany za tego złego. I w sumie to tyle jeżeli chodzi o fabułę. Niby nic nadzwyczajnego, ale coś dali. Nie oszukujmy się; to bijatyka, tutaj mamy po prostu spuścić łomot przeciwnikowi, a nie dowiedzieć się co słychać u jego krewnych. Główna kampania zajęła mi około 4 godziny. Następnie sprawdzenie historii pobocznych postaci. Ogólnie, coś się tam dowiedziałem. Kilka wątków się wyjaśniło, ale fabuła pozostawia wiele do życzenia...

https://images-wixmp-ed30a86b8c4ca887773594c2.wixmp.com/f/771e2b54-eb3f-4d25-a2a3-a8135c3931da/dcapdb0-496ea807-66b6-4513-bbd5-95473e3af9e3.jpg/v1/fill/w_1192,h_670,q_70,strp/king_heihachi_by_kyoxi_dcapdb0-pre.jpg?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7ImhlaWdodCI6Ijw9MTA4MCIsInBhdGgiOiJcL2ZcLzc3MWUyYjU0LWViM2YtNGQyNS1hMmEzLWE4MTM1YzM5MzFkYVwvZGNhcGRiMC00OTZlYTgwNy02NmI2LTQ1MTMtYmJkNS05NTQ3M2UzYWY5ZTMuanBnIiwid2lkdGgiOiI8PTE5MjAifV1dLCJhdWQiOlsidXJuOnNlcnZpY2U6aW1hZ2Uub3BlcmF0aW9ucyJdfQ.er3Jb5jNqCgQyX87T4Q3Wp2NO6BVU1PB98vWWce_7zM

Napotkane postacie na naszej drodze mogłyby zostać wybrane losowo, bo jak szybko się pojawiają tak też znikają. Nie wnoszą nic do gry i równie dobrze mogłoby ich nie być. W grze znajduje się kilku nowych wojowników, jednak przez całą kampanię pojawia się tylko jeden! Jakiś gość o imieniu Claudio, który jest ponoć najlepszym egzorcystą świata… No bo wiecie, demony, egzorcyści he he. Heniek spuszcza mu łomot, ten zgadza się z nim pracować i tyle go widzieliśmy, no rewelacja. Innym dobrym przykładem jest Akuma, postać ze Street Fightera. Co on tutaj robi? Nie wiem. Czy gra wyjaśnia jego motywy? No pewnie, że nie! Znajdziemy tu sporo takich bezsensownych przykładów, aż szkoda gadać. Klasyczne „zabili go i uciekł” jest tu czymś normalnym. Przeciwnik zostaje pokonany; zsyłamy na niego laser, błyskawice czy komety z kosmosu, a on nie wzruszony wychodzi spod kamieni. 

Między walkami pojawiają się dwie linie fabularne. Jedna to historia jakiegoś korespondenta, który relacjonuje co się dzieje na świecie i próbuje ujawnić sekrety rodziny Mishima. Koleś opowiada swoją historię z taką pasją, że prawie zasnąłem. Oczywiście całość jest czytana, bo animowanie czegoś takiego byłoby zbyt trudne najwidoczniej. Reszta wątków na szczęście jest animowana. Momentami przerywniki wyglądają naprawdę fajnie, ale po chwili widzimy jakie to wszystko jest sztywne.

https://vignette.wikia.nocookie.net/tekken/images/1/1e/Journalist.png/revision/latest/scale-to-width-down/620?cb=20170607165126&path-prefix=en

Podsumowując, fabuła to tragedia. Byłem pewny, że po Tekken 6 nie da się już gorzej opowiedzieć historii w grze. Masa nieścisłości, nic nie wyjaśniające pojedynki. Po skończonym głównym wątku postanowiłem sprawdzić historie innych postaci licząc, że coś się dowiem. Wiem, Tekken fabułą nie stoi, ale jako osoba znająca historię od pierwszej części, po prostu chciałem wiedzieć jak do tego wszystkiego doszło. Druga sprawa to seria miała zawsze fajne historyjki poboczne. Ukazywały motywacje danych postaci. Teraz wykastrowano to do jednego slajdu. 

Świetnym przykładem jest Law. Postać, która boryka się z długami za chwilę będzie musiał zamknąć swoją szkołę sztuk walk. Żeby do tego nie dopuścić planuje znaleźć mistrza, który będzie uczyć w jego szkole. Tocząc wiele pojedynków (cały czas piszę o tym co czytałem, nie walczyłem z nikim) Law jest rozczarowany i powoli traci nadzieję. W końcu dowiaduje się, że jest ktoś godny zostania mistrzem w jego szkółce. Tym kimś okazuje się… FENG! Tak, Feng Wei, znany z tego, że zabił swego mistrza i wielu innych w celu sprawdzenia swych umiejętności i udowodnieniu sobie, że jest najlepszy. Normalnie idealny kandydat na prowadzenie szkoły. To pokazuje jakie gra posiada nieścisłości co do fabuły (chyba że to był celowy, satyryczny zabieg). Po tym tekście następuje walka. 30 sekund i Feng zostaje pokonany. Dostajemy animowany przerywnik! Law walczy z Fengiem, dołącza Paul (bo czemu nie?). Pokonują go, ale Feng się wkurza, więc Paul i Law uciekają, kurtyna. Całość trwa około 2min.  Mówię o tekście, wczytaniu się gry, walce i obejrzeniu cutscenki. To nawet w Tekkenie 6 każda postać miała jakąś fabułę połączoną z wybraną ilością pojedynków. Całość kończyła się walką z finałowym bossem. W Tekkenie 7? Jedna walka, i cześć. Rozczarowany wybierałem kolejne „historie” w celu sprawdzenia co tam się dzieje. Ogólnie to nic. Równie dobrze mogło by tego nie być i nic bym nie stracił. 

https://www.dualshockers.com/wp-content/uploads/2016/01/NinaWilliams.jpg

W Tekkenie 7 wprowadzono też kilku nowych wojowników. Ich motywacje są albo nieznane, albo nic nie znaczące. Komuś brakuje kasy lub Heniek czy ktoś z jego krewnych zabił mu rodzinę. Kiedyś postacie w Tekkenie miały swoją historię, jak trenowały co ich doprowadziło do brania udziału w turnieju itd. Teraz wystarczy, że stary ci kiedyś pokazał parę ciosów i możesz już brać udział w turnieju żelaznej pięści. A zapomniałem, gdzieś tam w środku fabuły Heńka ogłoszono kolejny turniej, no bo o to chodzi w tej serii nie? Nieważne, chwilę później został unieważniony.

W dniu premiery liczba zawodników była bardzo skromna. Można znaleźć trochę nowych postaci, jednak twórcy zrobili dziwny ruch i usunęli kilku starych zawodników. Nie znajdziemy: Lei, Anna, Raven czy Bruce. Oczywiście Namco zrobiło to co każda szanująca się firma aktualnie robi. Dodatkowe postaci możemy dokupić. Koniec z przechodzeniem fabuły i nagradzaniu gracza nowym wojownikiem. Teraz możesz podać numer karty i cały problem zdobywania postaci odchodzi do lamusa. 

Na szczęście chociaż Tryb Story Mode został odświeżony. Przez całą grę kierujemy Heihachim (z małymi wstawkami). Chwilami gra chce żeby przeciwnik wygrał. Twórcy rozwiązali to w fajny sposób, zwykłą zamianą postaci. Coś co zaczerpnięto z innych bijatykach, dało lekki powiew świeżości w Tekkenie. Walki zostały podzielone na dwa etapy, jednak teraz po wygranym pojedynku nie pojawia się KO. Zamiast tego nasz przeciwnik regeneruje się (my też), a potem jakby się wkurza i zaczyna walczyć bardziej serio. W określonych momentach pojawia się na ekranie konkretny przycisk, który musimy kliknąć. Potem możemy oglądać jakieś epickie combo zakończone finezyjnym ciosem kończącym.

Dodano za to nowy cios/atak Rage art i Drive ale i tak są bez sensu i nijak nie pasują do serii. Ktoś za mocno podpatrzył Xray'e, ataki z Mortal Kombat i chciał zrobić coś na ich wzór. Na dobitkę jeszcze wspomnę o czasie jaki potrzeba do załadowania się gry. Jest źle, a grałem na Xbox One X. Jeszcze w grze online mogę to przeboleć. Dużo osób jest w domach, więc serwery są dodatkowo przeciążone. Nie mogę za to powiedzieć tego samego o trybie single player. Pojedynki wczytywały się bardzo długo. W większości przypadków dłużej czekałem na załadowanie gry niż sam pojedynek. 

https://images-wixmp-ed30a86b8c4ca887773594c2.wixmp.com/i/89e4c5eb-05b6-4ffe-9306-7886779e6170/dbj385u-ad85cf6a-0a8d-4953-b15c-78cd5543accf.jpg/v1/fill/w_1000,h_563,q_75,strp/tekken_7__pc__fast_load_by_godlike99kingz_dbj385u-fullview.jpg

A teraz co o tym wszystkim myślę. Tekken 7 to najgorsza część (poza Hybrid i Tekken 6) w jaką miałem okazję zagrać. Bijatyka na aktualną generację konsol wygląda jak port z PS3. Postacie wyglądają jakby były z gumy. Twarze są płaskie i bez zbytniej ekspresji. Animacja poruszania się postaci… no co za drewno! Rozumiem, to bijatyka, ale mamy rok 2015 (wtedy była gra wydana), a twórcy nie potrafią nawet zaanimować normalnego chodzenia. 

Brakuję też niektórych trybów, a taki Tekken Ball z tego co widziałem jest płatny. Muzyka w grze nie robi wrażenia, w poprzednich częściach utwory potrafiły zostać w mojej głowie na długie godziny. Te najlepsze znam i do tej pory zdarza mi się ich słuchać. Mapy są nijakie, żadna nie zapadła mi w pamięć.

Podsumowując, dzięki bogu Tekken 7 wyszedł w Gamepass’ie bo gdybym miał wydać na to swoje pieniądze to naprawdę bym się wkurzył. Nie polecam, są fajniejsze bijatyki na rynku i sam zamierzam je sprawdzić. Fabułę Tekkena sprawdziłem i więcej do gry nie wrócę. Nadal uważam, że Tekken 5 to najlepsza część z tej już dość starej serii.


0 komentarzy: