Złap mnie jeśli potrafisz - rzut okiem na Need For Speed: Rivals

PlayStation 4 delikatnie mówiąc nie rozpieszcza fanów czterech kółek. Polyphony Digital nieśmiało przebąkuje o Gran Turismo 7 , Project Ca...

PlayStation 4 delikatnie mówiąc nie rozpieszcza fanów czterech kółek. Polyphony Digital nieśmiało przebąkuje o Gran Turismo 7, Project Cars wjedzie na nasze salony najszybciej pod koniec roku, a prace nad znakomicie zapowiadającym się DriveClub'em - zgodnie z wczorajszymi doniesieniami wróciły do punktu wyjścia. Póki co szybkimi furami możemy więc pośmigać jedynie w Need For Speed: Rivals

Korzystając z okazji, że gra wpadła w moje ręce napiszę dla Was kilka słów na jej temat. Czy ta eksploatowana do granic możliwości marka może czymkolwiek pozytywnym nas zaskoczyć? Okazuje się, że jak najbardziej tak!


Rozgrywka

Need For Speed: Rivals to kolejna wariacja w temacie kierowców wyścigowych i stróżów prawa, tym razem od Ghost Games. Studio oddało do naszej dyspozycji malownicze miasto Redview County, a w nim kilkadziesiąt wydarzeń w których możemy wziąć udział. Gra umożliwia zabawę zarówno z żywymi jak i komputerowymi przeciwnikami. Dzięki systemowi AllDrive nic nie stoi na przeszkodzie aby płynnie przeskakiwać między rozgrywką sieciową, a tą dla pojedynczego gracza. W zasadzie od razu po odpaleniu gry, kiedy mamy wszystko skonfigurowane jesteśmy wrzucani na mapę miasta po której poruszają się już inni kierowcy.



Dwie ścieżki karier... Nie będę ściemniał, lepiej mi idzie ucieczka niż ściganie piratów drogowych opiszę więc rozgrywkę właśnie z tej perspektywy. Możemy wybierać między klasycznym wyścigiem, ściganiem się z policją na karku, zwykłą czasówką czy też trybem w którym musimy po prostu jak najszybciej zwiać z przed nosa gliniarzom. Pomyślne ukończenie danej imprezy nie wiąże się z sukcesem, bo zebraną kasę trzeba jeszcze dowieźć do kryjówki. Dopiero wtedy możemy ją wykorzystać na zakup nowego autka, poprawienie jego osiągów, tuning wizualny i ulepszenia bardzo przydatne w starciu z policją czy też pozostałymi graczami.


Fabuła nie ma tu większego znaczenia, a właściwie sprowadza się ona do kilku przerywników filmowych. Aby awansować na kolejny poziom musimy wykonać jedno z trzech zadań, zależnie od trybu rozgrywki jaki preferujemy. Może to być przykładowo drift, eliminacja przeciwników czy użycie określonej ilości wspomagaczy na drodze. Wyższy poziom daje nam możliwość zakupu nowych samochodów i wzięcia udziału w kolejnych imprezach.


Do pomiaru czasów z poszczególnych wyścigów zdążyliśmy się już przyzwyczaić. A co powiecie na to że nawet rozstawione na mapie fotoradary klepią nam fotki i porównują prędkość z naszymi znajomymi? Bezapelacyjnie te wszystkie elementy motywują do dalszej gry, przekraczania kolejnych granic i bicia kolejnych rekordów. 

Hey Porsche!

Oprawa wizualna może nie jest jeszcze tym czego oczekuję od nowej generacji, ale prezentuje ona więcej niż przyzwoity poziom. W autkach zadbano o detale i każda zmiana felg, malowania karoserii czy nawet rodzaju lakieru wpływa  pozytywnie na ich unikalność. 

 
Warto zaznaczyć, że po 11 latach nieobecności do Need For Speed'a wróciła marka Ferrari. Uszkodzenia samochodów choć wizualnie są niezłe to jednak nie wpływają one zbytnio na model jazdy. Poszczególne wyścigi oczywiście różnią się od siebie krajobrazami; mkniemy przez lasy, bezdroża, kaniony i małe miasteczka. Wszystko to okraszone zmiennymi warunkami atmosferycznymi, które wyglądają dość okazale, ale podobnie jak uszkodzenia - minimalnie wpływają na rozgrywkę. Co nie zmienia faktu, że frajda z jazdy i pokonywania kolejnych kilometrów jest ogromna. Czuć przede wszystkim prędkość i moc jaka drzemie w poszczególnych furach. Sama gra działa płynnie i nawet jeśli na ekranie pojawiało się więcej aut to nie zanotowałem znaczących spadków animacji.


Muzyka obecna w grze to właściwie kompilacja najnowszych hitów do których Electronic Arts zdążyło już nas przyzwyczaić. W każdym razie słysząc znajome dźwięki z przyjemnością dociskałem pedał gazu w moim żółtym Porsche 911. Policyjne gadki, ryk silników, odgłosy zderzeń i giętej blachy trzymają wysoki poziom i niewiele jest tutaj do poprawki. 

 Szybcy i wściekli

Tacy właśnie są... gliniarze z Redview County. Z jednej strony dobrze, bo stanowią wyzwanie, ale z drugiej strony po ciężkim dniu pracy przydałaby się czasem opcja ich wyłączenia. Nie jest to może wyraźna wada gry, ale po którymś z kolei, nieudanym dowiezieniu kasy do kryjówki przechodzi ochota na dalszą zabawę.


Do gry w Need For Speed: Rivals dobrze jest mieć zgraną paczkę znajomych. A to dlatego, że wszyscy gracze aby rozegrać wspólny wyścig muszą pojawić się na mapie i dojechać do określonego punktu. Wiadomo, że w publicznej rozgrywce zawsze znajdą się jacyś niezdyscyplinowani osobnicy których trudno namówić do wspólnych zmagań. Nawet z pomocą wbudowanego, głosowego czata. Mimo wszystkich zalet AllDrive, brakuje po prostu opcji włączenia wyścigu, do którego gra wrzuci automatycznie wszystkich uczestników sesji.

Dla niektórych wadą może też być model jazdy, który jest typowo zręcznościowy. Warunki atmosferyczne i uszkodzenia mają jakiś tam minimalny wpływ na komfort prowadzenia naszego pojazdu, ale graniczy to w zasadzie z czystą kosmetyką. 

Warto?



Jeżeli szukacie wyścigów z realistycznym modelem jazdy, idealnie odwzorowanymi uszkodzeniami i warunkami atmosferycznymi dynamicznie oddziałującymi na prowadzony samochód to Need for Speed: Rivals Was rozczaruje. To nie jest kolejna Forza czy Gran Turismo. Jeśli natomiast lubicie ścigałki o charakterze bardziej zręcznościowym, z domieszką losowości i nutką adrenaliny to gorąco zachęcam abyście dali szansę właśnie tytułowi Ghost Games. Skrzyknijcie znajomych, rozsiądźcie wygodnie na swoich kanapach, podkręćcie dźwięk i czerpcie przyjemność z osiągania niebotycznych prędkości, wygranych pojedynków i pościgów. Ja ostatni raz bawiłem się tak dobrze przy Need For Speed: Hot Pursuit.

1 komentarz:

  1. Nie mam tej gry, nie grałam, ale dzięki za dokładne przedstawienie zalet.

    OdpowiedzUsuń