Dark Souls II kontra Wojtek - śmierć to dopiero początek

Jakiś czas temu dostałem cudowny prezent, Dark Souls II Schoolar of the First Sin na Playstation 3 . Oczywiście mam świadomość,...





Jakiś czas temu dostałem cudowny prezent, Dark Souls II Schoolar of the First Sin na Playstation 3. Oczywiście mam świadomość, że od premiery minęło sporo czasu, a jako wielki fan powinienem kupić zaraz po jej wyjściu. Lecz bardziej od fajnych gier cenie pełne wydania! Teraz chciałbym podzielić się moim doświadczeniem co do drugiej części tej wyjątkowej serii. Zrobiłem sobie małą przerwę specjalnie dla was, aby zdać relację z frontu. Nie, żartuję poziom trudności jest tak wymagający, że ostatnio muszę podchodzić do niej bardzo powoli i w małych ilościach.



 Co się w ogóle zmieniło? No trochę tego by się nazbierało. Zaczynając od poprawy płynności systemu, ulepszanie przedmiotów a kończąc na systemie premiowania. Zacznijmy jednak od początku. Gdy po wstępnym filmiku wprowadzającym dano mi szansę grać, od razu poczułem różnicę. Postać poruszała się szybciej, płynniej, jakoś tak inaczej. Duży wpływ na nasze ruchy ma ilość i ciężar pancerza jaki założymy. Lecz twórcy tym razem popracowali nad dynamiką. Kolejna nowość to system umierania. W pierwszej części albo jesteś żywy albo trup. W Dark Souls II jest to troszkę inaczej rozwiązane. Gdy umieramy, stajemy się pustym. Jednak każda kolejna śmierć obniża nasz pasek życia, prościej mówiąc mamy coraz mniejszą maksymalną liczbę HP. Zrobiłem dodatkowo testową postać i okazało się, że pasek spada do pewnego momentu. Niestety jest go tak mało, że nie warto zbyt dużo umierać lub pozostawać pustym. Czy gra jest łatwiejsza, nie powiedział bym. Choć twórcy zdecydowali się na dziwny ruch, mianowicie po zabiciu przeciwnika około 10 razy więcej się nie pojawia. To niby fajna opcja, jednak gdy chcemy zdobyć jakieś kamienie ulepszeń, które wypadają z wybranych wrogów zaczyna się robić mały problem. 


Zabawę rozpocząłem razem z kolegami, którzy również zaopatrzyli się w swoje kopie gry. Jakie to przyjemne uczucie okładać we trzech naraz bossa, który głupieje i nie wie za kogo ma się zabrać. Łączenie się nie należy do łatwych ale chwila cierpliwości i już możemy wspólnie ciąć wszystko co spotkamy na swojej drodze. Przygoda nie trwała jednak zbyt długo, chyba za bardzo dałem się pochłonąć Soulsom w przeciwieństwie do moich znajomych. Dziesiątki godzin i masy krain zwiedziłem sam. Oczywiście umierałem co chwilę ale po solidnym łomocie po prostu wstawałem i szedłem dalej. Na porządku dziennym jest sytuacja gdzie posiadam ponad 100 tysięcy dusz do wydania i zaraz je tracę w jakiś błahy sposób. Zapytacie czy warto? Oczywiście, że tak. Mam już za sobą Demon's Souls i Dark Souls: Prepare to Die Edition więc wiem co to znaczy stracić wszystko, w tym nadzieję! Nagroda za wytrwałość jest warta tego cierpienia. Nie mówię tutaj o nowych przedmiotach lecz o zniewalających i zapierających dech w piersiach obszarach do których cały czas powracam. Poprzednie części robiły wrażenie pod względem umiejscowienia ale tutaj potrafię zatrzymać się na dłuższą chwilę i dać się ponieść tym widokom.


 Czy mógł bym polecić tą grę każdemu? To nie takie łatwe pytanie. Dark Souls II jest dosyć specyficzną grą. Nie dość, że twórcy wrzucają nas w sam środek zamieszania i nie mówią nam gdzie mamy iść dalej to jeszcze jesteśmy przeklęci. Więc nie zdziw się, gdy na sam start udasz się do obszaru pełnego olbrzymów, którzy zabiją Cie jednym uderzeniem. Gra pod tym względem jest bezlitosna i nie oferuje wyboru poziomu trudności co moim zdaniem jest jej prawdziwym plusem. Jednak nie warto się poddawać! Więc, jeżeli lubisz ciężkie i mroczne klimaty to Dark Souls II jest dla Ciebie. Polecam zaopatrzyć się w Schoolar of the First Sin. W podstawowej wersji nie znajdziemy kilku lokacji i nie odkryjemy w pełni wszystkich historii. Co w moim przypadku było by nie do pomyślenia. Zapomniał bym o najważniejszym, miłośnicy smoków nie będą zawiedzeni!


Esencją serii Souls jest jej poziom trudności, karanie za popełniane błędy i fabuła. Nie używam, żadnych poradników ani solucji więc wiem, że dużo rzeczy mogłem pominąć lub jeszcze nie odkryć. Wątek i świat przedstawiony jest tutaj mocno ukryty. Poznawanie go całkowicie samemu zwiększa tylko satysfakcję. Gracz musi być świadomy, że czytanie opisów przedmiotów jest tutaj kluczowe do odkrycia i zagłębienia się w to uniwersum. Jest to ciężka, często mozolna praca i za to właśnie uwielbiam Soulsy. Oczywiście, można to pominąć i po prostu iść przed siebie. Lecz nie zdziw się jak przejdziesz grę i nawet nie będziesz wiedział kiedy, kogo i dlaczego zabiłeś. Twórcy tym razem rozwinęli mocniej role NPC. Dają nam małe wskazówki i coś w rodzaju samouczka, jednak jeżeli chcemy wiedzieć więcej musimy sami szukać odpowiedzi. Nikt nas nie weźmie za rączkę i nie powie gdzie iść. Można by tak pisać godzinami, ale nie chce robić z tego recenzji. Mój ulubiony boss? Było ich tak wielu… Najbardziej wspominany na ten moment to Król Kości Słoniowej. O tym starciu mógł bym gadać w kółko. Żałuję tylko, że nie mam sprzętu do nagrywania bo z chęcią podzielił bym się z wami tą epicką walką. Dobra, nie będę kłamać, chce mi się grać więc muszę was zostawić z tym małym wpisem. Do zobaczenia!



Na koniec jeszcze kilka obszarów, które miałem przyjemność odwiedzić.



0 komentarzy: