Yakuza Kiwami - takie Japońskie GTA? No chyba nie bardzo

Ostatnio dzięki dobroci Playstation otrzymałem w plusie Yakuza Kiwami. Serię kojarzę, ale nigdy nie miałem czasu, chęci czy ekstra kasy, ...

Ostatnio dzięki dobroci Playstation otrzymałem w plusie Yakuza Kiwami. Serię kojarzę, ale nigdy nie miałem czasu, chęci czy ekstra kasy, aby zakupić sobie jedną z tych gier. Co by nie gadać wyszło tego sporo, chyba siedem odsłon? I jak tutaj zacząć grać w takiego tasiemca - o ile fabuła ma jakąś spójność. Odpowiedź brzmi, nie wiem. Postanowiłem, że uruchomię i sam sprawdzę. Moje pierwsze skojarzenie z serią Yakuza to będzie Shenmue z Dreamcasta - o dziwo w to też nie grałem, ale kolega opowiadał, więc te gry powinny być podobne do siebie. Może ktoś mi na końcu powie czy miałem rację. Wrzuciłem grę do pobierania i czekałem, dzięki bogu mam długi kabel od internetu, wiec nie musiałem siedzieć godzinami patrząc się na progres tylko dobre 15 minut. Gdy konsola dała mi znać, że już pobrano wcisnąłem X, a z tyłu głowy miałem jedną myśl - jak lipa to zaraz wyłączam. Opening napakowany różnymi scenami akcji, przewijające się postacie ogólnie nie mam pojęcia co się dzieje, ale dobra muzyka nadrabia. Szybki wybór trudności (jasne, że normalny) i zaczynamy. Granie granie, dużo cutscenek i stop! Gra się przerywa i zaczyna mi pobierać zawartość. Hue? Co tu jest grane, przecież pobrało wcześniej to czemu teraz ciągnie coś dalej. Najgorsze, że wyglądało to tak: 5-10 sekundowy przerywnik i 5 minut pobierania, potem znowu 5-10 sekundowy przerywnik i kolejne pobieranie. Całość trwała dobre 15 minut, a ja coraz bardziej się irytowałem. Cholera, ile można ściągać zawartość, na dodatek nie w tle tylko przerywają mi grę, a w zamian oferują jakieś sekundowe filmiki. W swoim dzienniczku zanotowałem, aby obniżyć ocenę gry o jedno oczko. Mimo tego nie poddałem się bo fabuła z każdą chwilą robiła się co raz ciekawsza. Z racji tego, że akcja dzieje się w Japonii - język domyślny w grze jest Japoński plus angielskie napisy. Szczerze, to nawet nie sprawdziłem czy jest opcja zmiany języka lub napisów. Taka gra powinna być ogrywana w  oryginalnej formie, coś jak seria Metro i ruski.

Fabuła - spokojnie, spoilerów raczej nie będzie, chyba, że sam początek gry uważacie za spoiler.

Główny wątek gry śledzi losy Kazumy Kiryu, jednego z członków Yakuzy. Kiryu razem ze swym lojalnymi kompanem kolekcjonuję wymagane fundusze w celu uzyskania awansu w rangach organizacji. W tej chwili jest tylko porucznikiem, jednak otrzymał zielone światło od swych przełożonych na to, aby awansować do roli patriarchy. Pierwsze zadanie jest proste, zebrać dług od jakiegoś kolesia, który mocno się zadłużył i nie chce oddać kasy. Po wszystkim (spuszczamy bęcki) jestem umówiony w moim ulubionym barze gdzie czeka na mnie mój przyjaciel Akira Nishikyama. Będzie tam pewna dziewczyna - od razu zrozumiałem, że jest ona bliska Kiryu, ale także i Akirze. Yumi, bo o niej mowa, jest hostessą w klubie Serena. Takie osoby pełnią rolę kompana, mają dotrzymywać towarzystwa osobom, które przyszły same itd (ale bez podtekstów seksualnych, niech tam nikogo fantazja nie ponosi!). Ogólnie, cała trójka zna się jeszcze z czasów dzieciństwa, razem wychowywali się w sierocińcu i jakoś do tej pory ta wieź między nimi jest mocna. Maszerując do wyznaczonego punktu na mapie napotykam na swej drodze dziwnego kolesia z przepaską na oku. Goro Majima, z tego co zrozumiałem jest on kapitanem w klanie Majima. Kiryu zwraca się do niego z końcówką "sama" czyli z szacunkiem i uważa go za kogoś wyżej od siebie. Po rozmowie i zachowaniu dało się zauważyć, że Majima jest trochę nienormalny, bez zastanowienia potrafił mocno poturbować jednego ze swoich popleczników, a także machać mi nożem przed oczami. Wszystko tylko po to, aby mnie sprowokować i dać pretekst do walki. Jest w pełni świadomy mych umiejętności  i na myśl o pojedynku ze mną jest podekscytowany jak dziecko czekające na gwiazdkowe prezenty. Na moje szczęście (koleś naprawdę jest straszny), do walki nie doszło ponieważ Kiryu sam stwierdził, że nie ma powodu by krzyżować pięści z Majima-sama. Rozczarowany jednooki dziwak odchodzi w swoją stronę jedynie krzycząc, że znajdzie jakiś sposób, aby dać mi pretekst na walkę z nim. Po tej całej scenie mogę spotkać się z przyjaciółmi i spędzić miły wieczór. Następnego dnia wszystko się zmienia, mój mentor wzywa mnie do swego biura na pogaduchy. W tym samym czasie otrzymuje telefon, że boss wszystkich naszych rodzin (to może wydawać się zawiłe, ale spokojnie, jak chwilę się pogra to mniej lub bardziej zrozumie jak działa hierarchia w yakuzie) porwał Yumi, co gorsze Nishikyama poleciał z odsieczą. Nasz przyjaciel potrafi być narwany, a w takiej sytuacji nie warto go zostawiać samego. Ruszam więc za nimi do biura bossa, lecz jestem zbyt późno. Na ziemi leży martwy lider naszego klanu, a przed nim stoi sparaliżowany Akira. W kącie widzę nieprzytomną Yumi, którą próbuję ocucić, lecz bezskutecznie.  

- Akira ocknij się, co Ty narobiłeś! 
- To był wypadek, on chciał zrobić Yumi krzywdę, a ja nie wytrzymałem. 
- Czy ty wiesz jakie są konsekwencje za coś takiego? Zabierają stąd Yumi, zaraz tu będą gliny!
- Kiryu, a co z Tobą, nie możesz tak, przecież to moja wina.
- Słuchaj mnie Nishikyama, masz chorą siostrę, która Cie potrzebuję, a dodatkowo musisz chronić Yumi, ja sobie dam radę więc biegnijcie.

Drzwi się zamykają, a Kiryu bierze pistolet do ręki. Chwilę później zjawia się policja i jest już po wszystkim. Przesłuchanie na komisariacie, detektyw Date nie wierzy w moje zeznania, ale nie może nic zrobić - biorę wszystko na siebie. Bez gadania idę do więzienia, tam już na mnie czekają ludzie wynajęci do pozbycia się zdrajcy, który morduje swego szefa. Fabuła przeskakuję do przodu o 10 lat, zostaje zwolniony warunkowo za dobre sprawowanie i wracam na stare śmieci. Niestety, dobre sprawowanie oznaczało brak bójek i innych szemranych rzeczy, które negatywnie wpłynęły na moje umiejętności walki wręcz i zmysł wojownika - prosto mówiąc, wszystkie statystyki poleciały w dół i trzeba będzie zrobić je od nowa. I tak naprawdę od teraz zaczyna się prawdziwa gra.
https://preview.redd.it/g2c0rcc997411.jpg?width=1024&auto=webp&s=43b59d8dd625909632e6495a2498140ccd75ce48
Kazuma Kiryu
Nie wiem jak w innych Yakuzach, ale w Kiwami kierujemy właśnie tym kolesiem. Kazuma Kiryu, zwany również jako The Dragon of Dojima. Nie codziennie ktoś otrzymuje taki przydomek i zaufajcie mi ten gość zasługuje na niego w stu procentach. Facet, który ponad wszystko ceni swój honor i lojalność wobec swych szefów, a oni widzą w nim kogoś więcej niż tylko chłopca na posyłki. Jako porucznik w domu Kazama, Kiryu jest naprawdę szanowaną osobą, nie tylko przez ludzi na niższym szczeblu, ale także osoby wyżej rangą jak i członków innych klanów. Pierwsze skojarzenie- Kazuya Mishima (seria Tekken), postura, charakter no i ten głos idealnie pasujący do tej postaci. Taki wielki zimny kawał żelaza. Jednak pod powierzchnią tej maszyny do zabijania kryje się znacznie więcej niż tylko zahartowane ciało gotowe na pojedynek w każdej chwili.
Akira Nishikyama
Z głównego wątku szybko wywnioskowałem, że jest to najbliższy przyjaciel Kiryu, z którym wychowywał się od młodości. Taki trochę młodszy brat, który szedł w nasze ślady, zawsze mógł na nas liczyć, ale sam też był pomocny. Niestety, w oczach organizacji nie jest traktowany zbyt poważnie, ale ze względu na bliską relację z Kazumą, nikt go nie zaczepia. Taki trochę fleja bym powiedział.
Yumi Sawamura
Przyjaciółka z dzieciństwa wyżej wymienionych chłopaków, cała trójką pochodzi z tego samego sierocińca - typowe u Japończyków, brak rodziców, a ojca to nikt tam nie ma (jak oni się rozmnażają?). Postać dość enigmatyczna, czy jest tylko koleżanką czy może kimś więcej?
Goro Majima
O tym człowieku mogę rozmawiać godzinami, Goro Majima, kapitan klanu Majima, mentor, rywal i prowokator, który próbuje zmusić Kiryu do poważnej walki. Facet na każdym kroku chce mi uprzykrzyć życie i w najmniej oczekiwanym momencie pojawia się znikąd. Każde spotkanie z nim oznacza walkę - wszystko w imię samorozwoju. Wieczorny spacerek po mieście, "halo halo Kiryu-chan tu oficer Majima (przebrany za policjanta) przybywam na wyrywkową kontrolę. Sprawdzę tylko czy posiadasz przy sobie aaa co to jest! Oj Kiryu, nielegalna kontrabanda będę musiał się tobą zająć". Ten gość nie daje mi spokoju, jest po prostu wszędzie. Oglądam sobie prasę w sklepie, a po drugiej stronie okna gapi się na mnie Majima. Idę do restauracji coś zjeść, a z kosza na śmieci wyskakuję on. Choć sposoby w jakie Majima próbuje mnie zaskoczyć  potrafią być naprawdę przezabawne, to nie dajcie się zwieść. Koleś jest jak Joker z Batmana, nieobliczalny świr, który nie zawaha się nas zatłuc jeżeli nadarzy mu się okazja. Za każdym razem gdy go pokonałem stawał się co raz silniejszy, ale  nie ma co się bać, ja też na tym zyskuję, więc nagroda jest tego warta.

Zadania poboczne
A teraz coś o niezobowiązujących rzeczach, na mapie o ile jesteśmy blisko lub posiadamy specjalny przedmiot przy sobie, pojawia się znaczniki "!" - najprościej mówiąc, są to dodatkowe misje. Pierwszy raz natknąłem się na takie zadanie przypadkiem mijając kobietę, która zaczęła krzyczeć, że ją obmacałem po tyłku. Zaraz przybył biały rycerzyk na koniu i na nic były moje tłumaczenia, że kobieta oszukuję (ah te baby) moja wina i mam zapłacić. Hola hola, coś tu śmierdzi, na szczęście w dialogu jest opcja odmowy, którą wybrałem po czym mogłem rozprawić się z tym całym obrońcą tej pani. Po wszystkim zaskoczona kobieta zaoferowała mi współpracę, że zarobimy fortunę na tym przekręcie itd. Na szczęście Kiryu tak nisko nie upadł, dał opierdziel kobiecie, a ona obrażona obróciła się na pięcie i odeszła. Od tamtej pory jak szalony zacząłem wykonywać wszelkie poboczne zadania, a mój główny wątek zastygł w miejscu na wiele godzin, a może i dni? Dodatkowe misje mimo, że w większości są proste i schematyczne można szybko rozwiązać, ale nagroda jest warta całego zachodu. Miło też patrzeć jak po wykonanym queście Kiryu w swoich myślach wyciąga wnioski i dzieli się z nami swoimi przemyśleniami. Zdarzyło mi się poznać naprawdę fajnych ludzi, ich historie chwytające za serce czy zabawne scenki nadające grze trochę więcej autentyczności. Wciąż, większość ludzi chciała mnie po prostu oszukać, okraść czy pobić. Bardzo miłe miasto...


Dodatkowa zawartość
Poza głównym wątkiem i zadaniami pobocznymi są też inne dodatkowe aktywności. Za samo stołowanie się w różnych restauracjach czy podróżowanie taksówką dostajemy specjalne punkty, które możemy wydać na unikatowe przedmioty. Jednak jedzeniem człowiek nie żyje, dla szukających mocniejszych wrażeń po całym mieście rozsiane są znajdźki - klucze do schowków czy specjalne karty do grania. Dla tych co preferują rozrywki dla starszych, są klubu ze striptizem, kabarety w których możemy spędzić cały wieczór na randkowaniu, a także inne knajpy z bilardem, kręglami, rzutkami czy karaoke. Osobom, które szukają coś nietypowego polecił bym Pocket Circuit Racer lub salon gier SEGA. Na samych kieszonkowych wyścigach spędziłem już dobre 4-5 godzin. Modyfikowanie autka, aby dostosować go do danego wyścigi i zmieścić się w budżecie daje sporo frajdy, jednak to uczucie gdy przekroczy się metę jako pierwszy, ahh nie do opisania.


Sam salon z automatami SEGI (ich gra to mogą pakować co chcą nie?) oprócz mini automatu z pluszakami posiada dużą grę o nazwie MesuKing. Na początku nie wiedziałem o co chodzi, ot jakieś karty z owadami, tyle, że zamiast insekta na karcie widnieję rysunek ładnej pani przebranej za jednego z nich. Co z tym robimy, no jak to co walczymy! Wybieramy swoje karty, przeciwnik swoje i cała akcja dzieje się na automacie do gier, pierwsze skojarzenie jakiś Dead or Alive (chyba ze względu na te skąpe stroje). Zasady gry łatwo poznać, jest nawet dedykowane zadanie poboczne i cała liga! Niestety, mam jeszcze zbyt mało kart z dupeczka... znaczy owadami, więc nie mogę od tak wyzwać kolejne osoby na pojedynek. Oi Kiryu-chaaaan! eh Majima-sama jest w salonie...



Walka, rozwój postaci, przedmioty, świat sterowanie

Yakuza walką stoi, i to dosłownie. Spacerując po ulicy co chwilę zaczepi nas jakiś gang podlotków, którzy myślą, że dadzą radę pobić i okraść kolesia w szarym garniturze. No nie na mojej zmianie! System walki w Yakuzie składa się z czterech stylów:

Brawler: Skupia się na mocnych ciosach i szybkich atakach, określił bym go  jako ten zbalansowany. Nie ukrywam, że większość gry, a raczej skopanych tyłków załatwiłem przy użyciu niego.


Rush: Tak jak się czyta, Rush skupia sie na szybkości oraz unikaniu ciosów przeciwnika. W tym trybie nie możemy trzymać gardy, więc szybkie nóżki to nasz główny atut. Bardzo widowiskowy i efektowny styl, który wiele razy uratował mi skórę.


Beast: Najwolniejszy, ale zarazem najsilniejszy styl gdzie Kiryu niczym prawdziwa bestia może bić wielu kolesi na raz, podnosić ciężkie przedmioty ( rzucać i walić po głowach). Tutaj chodzi tylko o siłę ciosu i przebicie się przez gardę oprycha. Bardzo widowiskowa jest garda, gdzie Kiryu przybiera specyficzną pozę i niczym mur może dać się obijać bez ponoszenia znacznych obrażeń.


Dragon: To dzięki temu stylowi Kiryu otrzymał swój przydomek smoka, jest to najprościej mówiąc ulepszony Brawler, gdzie ciosy są wciąż szybkie, jednak bardziej precyzyjne i mocniejsze. Czasem wystarczy jedno skuteczne uderzenie, aby położyć kogoś na łopatki.


System walki z początku wydaje się bardzo okrojony, ot wciskać 2-3 guziki w różnej kolejności. Grę na łatwym poziomie może dało by się tak ukończyć. W trybie normalnym z początku czułem się swobodnie, do czasu, aż przeciwnicy zaczęli lepiej się bronić i atakować. Wtedy zrozumiałem, że samo klepanie sprawdzonych kombinacji już nie działa i trzeba wyprowadzać lepsze i bardziej skomplikowane techniki unieszkodliwiające oprycha. Bardzo ważnym aspektem jest także wykorzystanie naszego otoczenia, podnoszenie różnych przedmiotów (możemy też wyjąć jakiś nóż lub kij no bo kto nam zabroni?) za pomocą których możemy walczyć, lub inne ściany czy słupy, na których dobijemy wroga. Przebieg walki zależy od ilości przeciwników. Wystarczy wtedy wybrać tryb bestii złapać jednego łotra i cisnąc nim w resztę ekipy, problem sam się rozwiązuje.


Co do rozwoju postaci, mamy 4 drzewka, które ulepszamy poprzez zdobywane doświadczenie.  (Brzmi logiczne nie?) Wykonywanie pobocznych zadań, klepanie ulicznych zbirów. Możliwości na szybki exp jest sporo. Trzy podstawowe style możemy doskonalić w ten sposób, tak samo jest z pasywnymi umiejętności czy paskiem życia. Tylko technika smoka posiada swój oddzielny pasek na rozwój wymagający od nas czegoś innego niż punkty doświadczenia.

Podsumowanie

Pisząc ten tekst, minęło już kilka dni od ukończenia Yakuzy. Ochłonąłem i patrząc na trzeźwo mogę powiedzieć jedno - było warto. Jeżeli szukasz czegoś innego to Yakuza Kiwami jest dla Ciebie. Świetnie napisana fabuła, od której Japoński klimat bije na kilometr. Klasyczny scenariusz z wieloma zwrotami akcji to siła napędowa tej gry. Wyjątkowy system walki stworzony na potrzeby serii daje tyle satysfakcji, że nawet po trzydziestu godzinach grania, nadal nie przeszkadzało mi, że na ulicy ktoś mnie znowu zaczepił. Wisienką na torcie jest muzyka, która też została dobrana z głową i we właściwym momencie otrzymujemy utwór adekwatny do danej sytuacji. Nie ma nic lepszego niż obijanie gęby kolesiom w rytm dobrego kawałka. Trzeba jednak uważać bo gra jest naprawdę brutalna, Kiryu bez namysłu rozkwasi komuś twarz na betonie lub kopnie leżącego w głowę. Nie oszukujmy się, to jest Yakuza, a oni nie pieprzą się w takich rzeczach. Oprawa wizualna jest po prostu dobra, nie doświadczyłem żadnych błędów, a do samych animacji szybko się przyzwyczaiłem. Wiadomo, są piękniejsze gry, ale Yakuza Kiwami wyróżnia się swoim stylem co widać na pierwszy rzut oka, chociaż to może niektórych odrzucić. Podsumowując, Yakuza Kiwami? Tak! Gra potrafi w odpowiednim momencie rozbawić do łez, a sekundę później atmosfera staje się śmiertelnie poważna.  Do samej postaci Kiryu bardzo mocno się przywiązałem i momentami utożsamić się z nim. Ten tytuł zaszczepił we mnie ciekawość i chęć do sprawdzenia kolejnych części tej szalonej serii - polecam.






1 komentarz: